Po co to piszę ? Nie tak dawno (w sierpniu) trafiłam, przez całkowity przypadek, na pewien bardzo ciekawy i wciągający film - "Przeczucie". Nie jest to może jakiś głośny przebój kinowy (albo nie pamiętam, że był głośny) obsypany Oskarami, jednak w głównych rolach możemy spotkać znanych aktorów: Sandrę Bullock i Juliana McMahona. Jest to jeden z tych filmów, który wzruszył mnie do łez i zapadł w pamięć na długo, o ile nie na zawsze.
Przewidywanie przyszłości, prorocze sny, instynkt, który nam
podpowiada, co w danej chwili będzie odpowiednie, przeczucia, którym często
ufamy oraz wiele innych nadprzyrodzonych zdolności spotykamy nie tylko w
świecie stworzonym przez twórców filmowych lub autorów książek, ale również i w
życiu. Niektórzy, aby dowiedzieć się, co się wydarzy, korzystają z pomocy
znanych na całym świecie i od wieków, wróżek, a inny sami potrafią zobaczyć
przyszłość. Co natomiast by było, gdybyśmy się pogubili we własnym życiu do
tego stopnia, że nie wiedzielibyśmy co się dzieje teraz, co było, a co będzie?
Nie byłoby łatwo, a właśnie w takim stanie znalazła się Linda Hanson (Sandra Bullock), główna
bohaterka filmu.
Reżyser - Mennan Yapo - postawił na maksymalny realizm. Realizacja tego założenia spowodowała, że oglądałam życie. Faktem jest, że nie było takie, jakie widzimy na co dzień, ale nie była to fantastyka rodem z gier komputerowych.
Reżyser - Mennan Yapo - postawił na maksymalny realizm. Realizacja tego założenia spowodowała, że oglądałam życie. Faktem jest, że nie było takie, jakie widzimy na co dzień, ale nie była to fantastyka rodem z gier komputerowych.
Główna bohaterka była zwykłą kobietą prowadzącą monotonne
życie pełne tradycyjnych problemów rodzinnych, jak np. oddalenie się od męża do
czasu, kiedy wszystko się niemal przewróciło do góry nogami. Brak chronologii dodatkowo
spowodował u mnie, jako widza uczucie chaosu, za pewne podobne do tego, który czuła sama
Linda (oglądając film wczuwamy się w jej przeżycia).
Pewnego dnia dowiaduje się o śmierci męża,
lecz kolejnego dnia, kobieta, której świat się prawie zawalił, spotyka swego
ukochanego spokojnie siedzącego w kuchni i popijającego kawę (lub herbatę) i to
nie jest żaden duch. Tak jak każdy człowiek uznała minione wydarzenia za sen,
tylko budząc się w dzień pogrzebu Jima traci głowę. Następują kolejne
niewyjaśnione sytuacje, spotyka niby nowych ludzi i przeżywa szok, widząc
poranioną własną córkę. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak ja bym się zachowała
w takiej sytuacji. Jednego dnia mam wszystko, a innego moje życie jest niczym.
Ogromne przerażenie i nieświadomość doprowadzają do depresji, która na
szczęście zmienia się w spokojne, lecz głębokie zajrzenie w głąb siebie oraz
dokładną analizę dotychczasowego życia, podczas której pomocną rękę podaje ksiądz. Linda dostrzega, że brak jej podstaw duchowego życia:
wiary, nadziei i przede wszystkim miłości. Dopiero wtedy matka i żona (wdowa)
zaczyna wszystko rozumieć, a z nią widzowie. Linda zaczyna walczyć o swoje, po drodze
odkrywając nowe prawdy o życiu swoim i Jima. Czy ostatecznie bohaterka wygra walkę o życia swojego męża oraz szczęście swoje i rodziny ? Tego już Wam nie zdradzę.
Dla mnie z tego filmu płynie jedno, jakże ważne dla ludzi w XXI wieku przesłanie: warto walczyć o to, co się kocha.
Załączę jeszcze typowy opis z filmwebu:
Sandra Bullock w przyprawiającym o ciarki na plecach
thrillerze. Linda traci męża w wypadku samochodowym. Jest w szoku, ale w
jeszcze większą psychozę wpada, kiedy następnego dnia jej mąż pojawia się w
domu cały i zdrowy. Kobieta podejrzewa, że wcześniej doznała jakiegoś
złudzenia. Zaczyna ją prześladować upiorne przeczucie, że tragedia, która była
jej wizją, nastąpi naprawdę. Za wszelką cenę stara się, by nie doszła ona do
skutku.
A tutaj do obejrzenia cały film. Gorąco Wam go polecam !!
~ ~ ~ ~
Nie będzie to post w stylu "co u mnie". Od ostatniego wpisu nic się nie zmieniło, a więc nie ma potrzeby się powtarzać.
Ten tydzień był "tygodniem relaksu". Mało się uczyłam, praktycznie wcale. Dużo czasu spędziłam na czytaniu, odpoczywaniu i rozmyślaniu. Pewna decyzja czeka na jej podjęcie, ale to jeszcze nie ten czas, jeszcze trzeba to przemyśleć.
~ ~ ~ ~
Na drzewach nie ma już praktycznie liści. Jedynie te najsilniejsze jeszcze trzymają się gałęzi i stawiają opór porywom wiatru. Temperatury również nie są wysokie, jednakże jak na tę porę roku i ten miesiąc są wyjątkowo "wysokie".
Chciałabym już śnieg i święta *.*
~ ~ ~ ~
A tak z całkiem innej beczki. Czy wiecie, że Polsat postanowił wyemitować Kevina w tą sobotę ? Nie wiem jak Wy, ale ja sądzę, że Kevina ogląda się tylko w święta, a dokładnie w Wigilię, po wigilijnej wieczerzy. Bo święta bez tego filmu, to już nie święta.
Zresztą większości z nas ten film kojarzy się z dzieciństwem, świętami i niech tak pozostanie jak najdłużej :)
~ ~ ~ ~
Na koniec wesoły gif, którego miałam Wam już pokazać w ostatnim poście, ale zwyczajnie zapomniałam:
* * *
Zdjęcia na dzisiaj: efekt IR, a w rozwinięciu kolejne wakacyjne wspomnienia