Pages

2013/09/22

University - start time

Znowu długo do Was nie pisałam, ale do tego się już chyba przyzwyczailiście. Pomimo wakacji (które już się niestety kończą) nie miałam dla Was tyle czasu, ile chciałabym mieć - przepraszam za to. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście, i z wielką ochotą przeczytacie tego posta :)

~ ~ ~ ~

1 października zaczynam studia. I to nie są tylko takie puste słowa, tylko naprawdę je zaczynam, czyli mam pierwsze wykłady !
Na uczelni spędzę kilka dobrych godzin, ponieważ o 11.30 muszę być w dziekanacie po odbiór indeksu i legitymacji (jakby nie można tego odebrać wcześniej >_> nieee, musi być dokładnie wyznaczona data i godzina...goszzz), a od 15.10 do 18.20 mam dwa wykłady: Wstęp do prawoznawstwa i Historię ustroju Polski na tle porównawczym. W sumie mogłabym wrócić do domu pomiędzy tym odbiorem dokumentów, a wykładami, ale za bardzo mi się to nie opłaca i pewnie zostanę na uczelni (może przynajmniej poznam ludzi :D). Będzie to pewnie ciężki dzień, ale może mi się uda go przetrwać ?
Będzie to również mój pierwszy dzień, gdzie samodzielnie pojadę samochodem na uczelnię (do tej pory jeździłam z tatą).
Powiem Wam, że się boję...i to jak ja się boję ! Cała się trzęsę jak o tym pomyślę i boli mnie żołądek :(
Dużo o moich obawach dotyczących studiów pisałam w ostatnim poście, więc nie będę się powtarzać (Autumn is coming :D), ale powiem Wam tylko, że się one nie zmieniły, a wręcz przeciwnie - pogłębiły ...

~ ~ ~ ~

Znowu wspomnę o moim foto-projekcie. Pomimo tego, że są jeszcze wakacje, ja już odczuwam jakiś taki brak czasu i znużenie nim. Pewnie jest to spowodowane stresem zbliżającymi się studiami :(
Postaram się przetrwać ten okres, a jeśli nic się nie poprawi to do końca października, będę zmuszona porzucić projekt :((
Jest mi z tego powodu naprawdę bardzo smutno i przykro, gdy to piszę, bo wiem, że gdy go porzucę, to będę tego żałować...więc może go nie porzucę ? Nie wiem...zobaczę jak mi się będzie układać na studiach.
A może zmienię go na 52 weeks ?

~ ~ ~ ~

Mamy jesień moi drodzy ♥
Pomimo tego, że wieczorami narzekam, że mi zimno, że muszę spać w ciepłej piżamie (w której i tak mi zimno), że trzeba już ubierać kurtki i botki lubię jesień ♥
Mam nadzieję, że Wy też pokochacie tą porę roku, tak samo jak ja :)

~ ~ ~ ~

Jakie są moje plany na ostatni tydzień wolnego ?
Muszę zrobić kilka niezbędnych zakupów, pozałatwiać kilka ważnych spraw...hmmm...pewnie jeszcze coś w międzyczasie poczytam i tyle. Czas zleci pewnie szybciej, niż bym tego chciała (niestety).

A co tam słychać u Was ? Chodzicie już do szkoły/pracy czy jesteście studentami, tak jak ja, i macie jeszcze tylko (!) tydzień wolnego ? Piszcie, z chęcią poczytam co u Was słychać :)
Byłoby mi też bardzo miło, gdyby jakiś doświadczony udzielił mi kilku rad, jak poradzić sobie w te pierwsze dni na uczelni :)

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: kolorowa pajęczyna


2013/08/16

Autumn is coming :D

Nie mogę uwierzyć, że jest już połowa sierpnia. Tyle wakacyjnych dni już upłynęło, a kolejne zbliżają mnie do rozpoczęcia studiów.
Powiem Wam, że zaczynam "lekko" panikować
W każdej wolnej chwili (na szczęście nie ma ich na razie sporo, bo praktycznie całymi dniami oglądam Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce) myślę o studiach, o tym co mnie tam czeka, że będę tam sama i że sobie nie poradzę (tego się obawiam najbardziej). Nie chcę zawieść siebie i rodziny...
Wiem, że to było moje marzenie i nadal jest, jednak boję się. I to tak autentycznie... 
Zostało tylko 1,5 miesiąca...mało...dużo...dla mnie mało. Za szybko to wszystko zleciało i nadal leci (zdanie ekstra po polsku...). Chciałabym, żeby czas zwolnił, przystopował.
Ostatnio, gdy jechałam autem zdałam sobie sprawę, że minął już rok, od tamtych pamiętnych wakacji, gdy musiałam podjąć decyzję, czy walczyć o swoje marzenia, czy o nich zapomnieć. ROK ! Kiedy to zleciało ? Gdzie są te dni ?? Nie wiem 

~ ~ ~ ~

Pewnie po przeczytaniu tego wstępu pomyśleliście, że nie cieszę się, że idę na prawo. Błąd ! Cieszę się, i to bardzo    
Mojej radości nie są w stanie wyrazić żadne słowa (natomiast emotki wręcz idealnie odzwierciedlają co czuję :D).

Szykuje się sporo zmian w moim życiu. Czekam na nie z niecierpliwością, i gdy o nich pomyślę, to pojawia się w moim żołądku takie dziwne, przyjemne uczucie - lubię to :)
Zdaję sobie sprawę, że może być ciężko, bo w końcu prawo to poważny kierunek i jest na nim sporo pracy. I nie boję się tej pracy, tylko tego, że mogę odnieść porażkę. A tego bym nie chciała ...

~ ~ ~ ~

Gdy zaczną się studia pewnie znowu będę tutaj rzadko zaglądać :(
Ale ! Obiecuję Wam, że postaram się donosić o ważniejszych wydarzeniach, o tym jak mi się studiuje i czy sobie radzę. Jednak nie wiem, czy będzie to na bieżąco, czy tylko w jakieś wolne dni.
ALE !! Jest jeszcze jednak ważna wiadomość - mój weekend na uczelni będzie trwał 3 dni - piątek, sobota, niedziela  !! Czyż to nie cudownie ?? Zawsze chciałam mieć 3-dniowy weekend :D
Na pewno nie zapomnę o tym blogu :) Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem ♥
A jeśli będziecie chcieli mieć na bieżąco wgląd w moje życie na studiach, to zapraszam na mojego projektowego bloga: 365 Lucky Photo Days - tam na pewno będą się pojawiać najnowsze informacje (teraz nie ma tam zbyt dużej ilości informacji, bo nic się nie dzieje xD).

~ ~ ~ ~

A jeśli już wspomniałam o moim fotograficznym projekcie to jawi się przed nim mroczna przyszłość.
Boję się, że gdy zaczną się wykłady to nie będę mieć czasu na robienie zdjęć, ich obróbkę i publikację. Być może będę skazana na fotografowanie telefonem lub nawet obróbkę na nim, bądź innym urządzeniu, które zamierzam w bliskiej przyszłości nabyć, a nawet publikację z tych urządzeń. Nie chciałabym tego, ale mam wręcz 99% - ową pewność, że (niestety) tak będzie. Mam nadzieję, że jakoś to zniesiecie (jeśli śledzicie mojego drugiego bloga).

A od stycznia ... zamierzam robić projekt 52 weeks (pewnie na tym samym blogu co aktualny projekt, bez zmiany adresu i banera, bo już się do nich przywiązałam i jakoś nie będzie mnie razić, że nie do końca będzie się to zgadzać z ideą nowego projektu :D).
Ale to jeszcze nie jest pewne. Będę jeszcze nad tym myśleć, bo jak wiecie końcówka stycznia i początek lutego to gorący okres dla studentów - tym bardziej dla nowych studentów (patrz ja), którzy nigdy w życiu nie mieli do czynienia z sesją. Projekt 52 weeks wydaje mi się mniej absorbujący niż 365 Days. U mnie pewnie na jednym zdjęciu na tydzień się nie skończy, więc możecie się o to nie martwić xD (no chyba, że faktycznie na maksa nie będę mieć czasu - wtedy będzie tylko jedno zdjęcie na tydzień, niestety).

~ ~ ~ ~

Moi drodzy...zbliża się jesień ! 
 Tak, wiem, wyskoczyłam teraz z tą wiadomością, jak Filip z konopi, no ale musiałam to napisać. Nastały zimne noce (dzisiaj w nocy był przymrozek) i pomimo zapowiadanych jeszcze w tym miesiącu upałów, ja już czuję w powietrzu jesień. Słońce zachodzi już przed 20:00, a wschodzi przed 6:00. Dzień robi się coraz krótszy, noce chłodne (wręcz zimne), a formacje chmur tworzące się na niebie w czasie zachodów słońca przypominają już te jesienno - zimowe (wiecie, takich zachodów słońca nie ma w lecie).
Lubię jesień, więc czekam na nią z niecierpliwością (♥), pomimo strachu przed studiami.

~ ~ ~ ~

Za dwa tygodnie nastanie wrzesień, a ja pomimo tego, że już drugi rok nie muszę iść do szkoły we wrześniu, nadal mam takie dziwne uczucie, jakbym właśnie za te dwa tygodnie miała do niej iść xD
Dziwne to jest, naprawdę dziwne. Ale powiem Wam, że...fajne 

~ ~ ~ ~

Na najbliższe dni moje plany ograniczają się do czytania książki (chcę w końcu skończyć "To" S.Kinga i sięgnąć po coś nowego) oraz oglądania Mistrzostw Świata.
A od poniedziałku zamierzam wziąć się za powtarzanie angielskiego, bo już od ponad roku nie uczyłam się tego języka, a moja styczność z nim ograniczała się do deviantartu i czasami jakiś artykułów i krótkich filmików na yt oraz kilku filmów z napisami.
Co wyjdzie z tego powtarzania to nie wiem, bo na razie mi się nie chce xD Ale wiem, że muszę, bo w okolicach 5-10 września powinnam już mieć rozwiązany test poziomujący na uczelni, więc terminy gonią.
Oczywiście powtarzanie angielskiego nie będzie mi zajmować całych dni. Oprócz tego chcę jeszcze czytać książki i oglądać filmy (o ile przyjdzie mi na nie ochota, bo na razie jakoś nie chce mi się nic oglądać, oprócz tego, co jest w telewizji).
Czasu mało, a planów sporo, oj sporo. I jak pewnie się domyślacie, nie wszystkie zostaną zrealizowane, niestety.

~ ~ ~ ~

A na końcu chciałam Was bardzo przeprosić za taki dłuuuugi post. Mam nadzieję, że nie macie mi go za złe.
Myślę, że napisałam o wszystkim o czym chciałam :) Ale wiecie, pamięć bywa zawodna, i pewnie o czymś zapomniałam xD
Odezwę się niedługo (mam nadzieję, że w miarę szybko :D)

* * *

Zdjęcia na dzisiaj: trochę starości odkopanych w czeluściach dysku :D


2013/08/01

Słoik szczęścia - wielkie otwarcie !

Tak jak obiecałam, jestem tutaj 1 sierpnia z tym szczególnym dla mnie postem.
Słoik otwarty, sukcesy wysypane, pora podzielić się nimi z Wami.

# 29.06.2012
Zdana matura
I to nie tylko zdana, ale zdana bardzo dobrze ! Radość ogromna (pomimo upływu czasu, nadal ją pamiętam). Rok temu jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważnym etapem mojego życia była matura. Teraz, po upływie ponad roku naprawdę doceniam ten "świstek papieru". On też pomógł mi (w końcu) zrealizować moje marzenie ♥
# 13.07.2012
Odgruzowałam swoje otoczenie (klik)
# 16.07.2012
Dostałam się na psychologię (22 miejsce na liście) (klik)
# 23.08.2012
Podjęłam decyzję: rezygnuję ze studiów -> wos i historia będą mi towarzyszyć przez cały rok (klik)
# 21.09.2012
Odważyłam się na zmianę koloru włosów. 
To była naprawdę dobra decyzja ! Nie żałuję jej i nigdy nie będę żałować ! 
# 18.07.2013
Pokonałam strach przez rozmowami telefonicznymi oraz DOSTAŁAM SIĘ NA PRAWO ! (Dlaczego prawo ? oraz Post "na gorąco")

Mam jeszcze kilka sukcesów, ale są one prywatne i nie chcę się nimi dzielić na forum publicznym - mam nadzieję, że zrozumiecie :)

Teraz słoik jest pusty i czeka na kolejne sukcesy. Mam nadzieję, że będzie ich dużo więcej niż te, ukazane powyżej. Zmieniam również datę otwarcia przyszłego słoika. Głównym założeniem było otwieranie go w urodziny, jednak ja urodziny mam bardzo niefortunnie (7 czerwca), więc będzie to czas sesji i pewnie baaardzo wzmożonej nauki. Dlatego postanawiam, że kolejne otwarcie słoika nastąpi w moje imieniny, czyli 26 lipca (jeśli zapomnę - proszę mi przypomnieć xD)
Gorąco zachęcam Was do klikania w podane przeze mnie linki i cofnięcie się razem ze mną w czasie. Przygotowując tego posta, przejrzałam mojego bloga, właśnie od okresu, gdy zaczęłam "projekt szczęście". Dziwnie tak "wejść w przeszłość". Tyle się zmieniło...to aż wręcz niemożliwe. Czasami tak sobie siadam, myślę, i nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. I wtedy uświadamiam sobie, że przecież o to walczyłam przez cały ten rok. I było warto ! Tak, mogę to powiedzieć - było warto !! I naprawdę bardzo się z tego cieszę <3

~ ~ ~ ~

Mamy już sierpień i tym samym nastała dla mnie połowa wakacji. Mam nadzieję, że lepsza połowa, pozbawiona stresów ;)
Jak spędzam czas ? Czytam książki, oglądam filmy, czasami nic nie robię...wakacje <3
Chociaż ostatnio coś nie idzie mi oglądanie filmów (tylko to co w tv) i czytanie książek. Muszę się jakoś zorganizować :)

W planach na końcówkę sierpnia mam powtórkę angielskiego. Trochę go pewnie zapomniałam przez ten rok, a do 15 września muszę rozwiązać test poziomujący na studiach, więc warto by go jakoś dobrze napisać ;)

Kompletuję też już pomału rzeczy na studia @_@

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: stokrotki ♥



2013/07/21

Kiedy marzenia się spełniają...

Pomimo, że jest to moje miejsce w sieci, ciężko mi się tutaj wraca. Ostatnio pisałam do Was na początku czerwca, więc już prawie dwa miesiące temu.
Pewnie większość z Was już zapomniała o mnie i nie zagląda tutaj. Naprawdę przykro mi, że tak długo trwała moja nieobecność tutaj. Wiele rzeczy działo się w moim życiu i na wiele spraw zwyczajnie nie miałam głowy.
Ale teraz postaram się Wam wszystko wyjaśnić.

~ ~ ~ ~

W tym roku (w maju)  pisałam dodatkowe matury, aby dostać się na prawo. Miałam rok przerwy w takiej typowej nauce (nie chodziłam do szkoły, bo ją skończyłam w maju 2012 roku). Na wyniki matur czekałam do końca czerwca i następnie rekrutowałam się na studia. Oczywiście moim głównym kierunkiem było prawo. Aplikowałam również na Komunikację promocyjną i kryzysową oraz Psychologię.
W zeszłym tygodniu, w sobotę dowiedziałam się, że dostałam się na Komunikację promocyjną i kryzysową. Nie cieszyłam się, bo to nie było moje marzenie. Czekałam na wyniki z prawa, które miały się ukazać w poniedziałek (15 lipca). 
W poniedziałek dowiedziałam się, że...się nie dostałam. Zabrakło mi 10 punktów, a w tym roku (wyjątkowo) nie ogłosili listy rezerwowych. Byłam naprawdę załamana. Przepłakałam cały dzień i pół nocy, a rano (z bólem serca) zawiozłam papiery na Komunikację promocyjną i kryzysową. Jednak mała nadzieja tliła się we mnie, że jednak może wszyscy nie złożą dokumentów i może jakimś cudem dostanę się na prawo.
I tak szybko upłynęły dni i nastał czwartek, 18 lipca. Rano dowiedziałam się, że dostałam się na Psychologię (znowu nie byłam zadowolona). Ale po południu miała się kończyć rekrutacja na prawie i miało się okazać czy ogłoszą dodatkowe listy przyjętych.
   
Ogłosili te listy i DOSTAŁAM SIĘ ! Po roku starań, wreszcie mogę powiedzieć, że widzę tego efekty. Naprawdę bardzo się cieszę. To było moje wielkie marzenie i wreszcie się spełniło. Jestem studentką prawa ! 

~ ~ ~ ~

Jak widzicie praktycznie cały lipiec upłynął mi pod znakiem niewyobrażalnych nerwów. Nie spałam po nocach, w dzień nie mogłam się na niczym skupić, oglądałam tylko jakieś filmy, żeby na okrągło nie myśleć tylko o jednym. Nawet nie czytałam książek, bo to wymagałoby skupienia mojej uwagi, a tego nie byłam w stanie zrobić.  
Dopiero od wczoraj mogę poświęcić się czytaniu, z czego niezmiernie się cieszę. Na oglądanie filmów też mam większą ochotę, ale niestety nie można się rozdwoić (a szkoda) i na razie wybieram czytanie :D

Od kiedy dowiedziałam się, że się dostałam na prawo, codziennie budzę się z uśmiechem na ustach ! ♥

~ ~ ~ ~

Ostatnio na blogu pojawiały się tylko recenzje filmów lub książek, a mało pisałam o sobie. W najbliższym czasie się to zmieni, i mam nadzieję, że powrócę do Was w starym stylu i będzie mnie tutaj więcej. Zamierzam wykorzystać te ostatnie dwa miesiące wakacji, bo od października czeka mnie zapewne dużo pracy (w końcu prawo to nie przelewki). Nie oznacza to, że nie będzie już wcale recenzji. Takowe też się będą pojawiać. 
Co się tyczy postów bajkowych, to ich niestety nie będzie. Pochłaniały one za dużo czasu, a ja chcę go poświęcić na coś innego, niż siedzenie przed komputerem. 

~ ~ ~ ~

Jeśli chcecie być ze mną na bieżąco, to oczywiście zapraszam na mojego bloga z projektem 365 Lucky Days (klik) oraz na inne strony, których linki znajdziecie po lewej stronie w ramce "My pages".

* * * 

Zdjęcie na dziś: oko




2013/06/09

Trafny wybór


Tytuł: Trafny wybór
Autor: Joanne Kathleen Rowling
Liczba stron: 512
Data wydania: 27 września 2012
Gatunki: Czarny humor, Tragikomedia, Fikcja literacka, Fantasy

               "Trafny wybór" to pierwsza książka J.K. Rowling dla dorosłych czytelników! Niespodziewanie w rocznicę swojego ślubu umiera Barry Fairbrother, członek rady Pagford. Trzeba przeprowadzić przedterminowe wybory. Rozpoczyna się bezpardonowa walka o władzę, podczas której wychodzą na jaw niechlubne tajemnice szanowanych obywateli. Urocza miejscowość z brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie taka jak dotąd. Wybucha wojna bogatych z biednymi, zbuntowanych nastolatków z rodzicami, wojna żon z mężami i nauczycieli z uczniami. Kto przejmie stołek po Barrym? Kto najdalej się posunie w tym zaciekłym konflikcie? Autorka bestsellerowej serii o nastoletnim czarodzieju tym razem pisze pełną czarnego humoru, błyskotliwą i prowokującą opowieść o prowincjonalnym angielskim miasteczku. "Trafny wybór" to bezlitosny portret społeczności, w której króluje plotka, snobizm i hipokryzja.

       Gdy tylko J.K.Rowling zapowiedziała, że wyda książkę, stwierdziłam, że nic nie może powstrzymać mnie przed jej przeczytaniem. Od jej wejścia na rynek, do momentu, gdy po nią sięgnęłam minęło trochę czasu (spowodowane to było nauką do matur). Powiem Wam szczerze, że trzymałam się z daleka od wszystkich recenzji (na wypadek spoilerów) i teraz też pisząc tą recenzję, nie czytałam jeszcze żadnej, ponieważ mam swoje zdanie o tej powieści i nie chciałabym, żeby jakiś obcy "głos" utkwił w mojej głowie i wpływał na to, co tutaj napiszę.
Powyżej (kursywą) przytoczyłam Wam opis (a raczej zapowiedź, mającą nas zachęcić do kupna i przeczytania książki), jaki pojawia się na stronie sklepu internetowego merlin.pl. Zapowiedź, nie powiem, bardzo interesująca, jednak gdy zaczynamy czytać książkę to już niestety nie jest tak wesoło.
       Zacznę od początku, czyli od okładki (wiem, dziwne, ale postanowiłam rozebrać tą książkę na czynniki pierwsze). Jest ona prosta, wręcz za prosta. Gdyby to nie była książka osławionej pisarki, niewielu pewnie zwróciłoby na nią uwagę w księgarni.
Mnogość postaci. Jest ich naprawdę wiele i dopiero w okolicach połowy książki, może trochę dalej, potrafiłam połapać się kto kim jest (wiem, że nie tylko ja miałam taki problem).
Język. Znajdziemy tutaj dużo przekleństw (które niekoniecznie pasują do każdej przedstawionej w książce sytuacji) oraz opisy "aktów seksualnych", które są płytkie i pozbawione głębi.
Książka została zaliczona do różnych gatunków: czarny humor - ok, tragikomedia - ok (jedna scena jest...no naprawdę tragikomiczna - ma ona miejsce pod koniec książki), fikcja literacka - ok (chociaż podejrzewam, że w jakiś małych, angielskich miasteczkach może dochodzić do przedstawionych w powieści sytuacji), fantasy - tutaj, niestety muszę to napisać: WTF ? Jakim cudem, ktoś przypisał tą książkę do gatunku fantasy ? Nie wiem, nie pojmuję.
Owe "niechlubne tajemnice"...ech, szkoda gadać. Nic co w dziesiejszym świecie by nas nie zaszokowało, jednak mieszkańców Pagford te rzeczy szokują. Pewnie małe społeczności już tak mają. Osobiście żadną tajemnicą nie byłam zaszokowana, ani zaskoczona. Nawet więcej Wam powiem - zanim autorka wyjawia nam je wprost, wcześniej o nich wspomina (zazwyczaj są to jedno-, dwuzdaniowe wzmianki) i właśnie te napomknięcia spowodowały, że od razu wiedziałam o co chodzi i gdy docierałam do momentu ujawnienia prawdy nie byłam zaskoczona. Czegoś takiego zdecydowanie nie lubię. Wolę być zaskakiwana przez pisarkę, niż już na samym początku wszystkiego się dowiadywać.
Jak pewnie widzicie, na razie przedstawiam tutaj praktycznie tylko same minusy książki. Czy powieść ma jakieś plusy ? Szczerze Wam powiem, że ma ich naprawdę mało.
Szybko się ją czyta, a historie są przedstawione zwięźle i prosto (czasami wręcz za prosto i za szybko się wszystkiego dowiadujemy - szkoda, że autorka nie zachowała takiego kunsztu jak w przypadku historii Lorda Voldemorta w "Harry Potterze", gdzie została ona rozciągnięta na wszystkie części i większości faktów dowiadujemy się dopiero w dwóch ostatnich tomach powieści, co powodowało zaangażowanie czytelnika w opowiadaną przez pisarkę historię).
            Czy znajduję tutaj więcej plusów ? Zdecydowanie nie. Spodziewałam się naprawdę dobrej książki, a otrzymałam...no cóż, niezbyt dobrą lekturę, którą co prawda szybko się czyta, ale raczej zbyt dużo po niej nie pozostaje. Zakończenie jest niespodziewane i ma się wrażenie, jakby książka była niedokończona (ale nie w takim sensie, że brakuje tomu, tylko jednego, góra dwóch rozdziałów, które jakoś podsumowałyby książkę).
Piszę to z ciężkim sercem, ale niestety nie polecam Wam tej książki.

No koniec przytoczę Wam jeszcze kilka cytatów, które mają nakłonić czytelników do sięgnięcia po tą książkę:

„Trudno sobie wyobrazić autora, który byłby bardziej kochany przez swoich czytelników”.
„Publisher Weekly”

„To nie magia, ale czarny humor”.
Michael Pietach, amerykański wydawca książki

„J.K. Rowling ma wszystkie zalety wielkiego pisarza. Tworzy wspaniałe postaci i wciągającą fabułę. Ma poczucie humoru i umiejętność oddawania emocji”. 
Arthur Levine, redaktor książki

„J.K. Rowling mogłaby napisać instrukcję obsługi kosiarki, a i tak sprzedałaby się w 2 milionach egzemplarzy. Ona nigdy nie napisze niczego, czego bym nie chciał przeczytać”.
Charles Finch,pisarz


Zwróćcie uwagę, że mówi się w nich głównie o J.Rowling, a nie o "Trafnym wyborze". Myślę, że promocja książki oparła się głównie na fenomenie autorki i jej popularności osiągniętej dzięki sadze o "Harrym Potterze". Czy się sprawdziła ? Myślę, że tak, bo miliony ludzi na całym świecie kupiło egzemplarze tej książki, zachęcone reklamami, opisami, zapowiedziami oraz poleceniami słynnych ludzi. Niestety ja też uległam tym chwytom marketingowym. 
Nie wiem czy książka zbiera pozytywne, czy negatywne recenzje, moja jest zdecydowanie negatywna. 

~ ~ ~ ~

Aktualnie jestem w trakcie lektury "Pachnidła. Historii pewnego mordercy" i napiszę Wam tylko jedno - jeśli chcecie sięgnąć po tą książkę, to nie warto. Jestem w jej połowie i naprawdę się zawiodłam. Znowu szumne zapowiedzi, które przegrywają w zderzeniu z rzeczywistością.

2013/06/07

Birthday

Drodzy państwo mam dzisiaj urodziny. I to nie byle jakie, bo dwudzieste. Już nigdy nie będę nastolatką mającą -naście lat. Teraz to już dorosłość pełną gębą. Zresztą nawet dzieci mi mówią "dzień dobry", więc coś w tym musi być. Dziwne to jest i nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić.
Od października zacznę studia, więc wtedy dorosłość już całkiem mnie pochłonie i nie będzie już odwrotu.

~ ~ ~ ~

Pomimo wakacji dopiero dzisiaj do Was zaglądam. Nie wiem dlaczego, po prostu tak wyszło jakoś dziwnie. W sumie to codziennie chciałam coś tutaj napisać, ale nie wiedziałam co. A jak pojawiał mi się w głowie jakiś pomysł, to zazwyczaj przed snem i rano go już nie pamiętałam. Wiecie pewnie jak to jest.

Od ostatniego wpisu trochę się pozmieniało u mnie. Najważniejsza rzecz - to w końcu mam wakacje ! Nareszcie mogę robić to chcę, nie martwiąc się, że marnuję czas, który mogłabym poświęcić na naukę. Więc czytam książki, robię zdjęcia (wcześniej też robiłam, ale teraz mogę się temu bardziej poświęcić i realizować projekty, o których myślałam cały rok). W planach mam jeszcze oglądanie filmów i seriali.
Jeśli pytacie o te dwie matury, które pisałam, to poszły mi nawet dobrze. Nie było tak źle, jak myślałam.
Na studia się już zapisałam, teraz tylko pozostaje mi czekać na wyniki matur, a potem na wyniki rekrutacji (do 15 lipca). Staram się na razie o tym nie myśleć i powiem Wam, że nawet mi się to udaje. Mam tyle rzeczy do roboty, że skupiam się na nich, nie myśląc o studiach i jakoś to leci.

Wybaczcie krótki post i brak zdjęcia, ale idę świętować swoje urodziny ! Obiecuję, że w najbliższej przyszłości napiszę coś więcej (myślę nad recenzją "Trafnego wyboru") :)
A zainteresowanych zapraszam tutaj: klik, gdzie możecie zobaczyć mojego torta :)

~ ~ ~ ~

Wszystkim, którzy złożyli mi już dzisiaj życzenia chciałabym gorąco podziękować za pamięć :*

2013/04/23

Miasto aniołów

Ostatni post znowu był tutaj bardzo dawno, czyli w marcu. Pomimo moich najszczerszych chęci zwyczajnie nie mam czasu tutaj pisać.
Więc pewnie zastanawiacie skąd tutaj nagle ten post ? Otóż już śpieszę w wyjaśnieniami. Wczoraj natrafiłam na bardzo ciekawy i pouczający film i poczułam się w obowiązku Wam o nim opowiedzieć. Więc do dzieła !

~ ~ ~ ~


Tytuł: "Miasto aniołów"
Reżyser: Brad Silberling
Rok premiery: 1998
Gatunek: melodramat
Czas trwania: 1h 54 min

Anioł stróż zakochuje się w prawdziwej, z krwi i kości, kobiecie i musi wybierać, czy pozostać aniołem, czy stać się śmiertelnikiem, ze wszystkimi jego radościami i cierpieniami.

Szczerze Wam powiem, że natrafiłam na ten film całkiem przypadkiem. Od kilku dni korzystam z hbo go i film widniał tam jako "ostatnia szansa", co oznacza, że dana produkcja będzie jeszcze dostępna tylko przez krótki czas. A że w telewizji nie było nic konkretnego do obejrzenia, to skusiłam się na ten film.

Seth (Nicolas Cage) jest aniołem, który pełni swą misję w Los Angeles (czy zbieżność nazw jest przypadkowa?). Do jego zadań należy pomoc umierającym i towarzyszenie im w ostatniej drodze, ale nie tylko - pomaga również ludziom w ich trudnych chwilach w życiu oraz stara się zapobiegać różnym tragediom. Pewnego dnia Seth spotyka doktor Maggie Rice (Meg Ryan) i zakochuje się w niej. Odtąd nie odstępuje kobiety na krok, a wreszcie postanawia jej się objawić. Maggie jest zaintrygowana tajemniczym mężczyzną. Nie wie, co o nim myśleć. Z czasem rodzi się między nimi głębokie uczucie, a Seth decyduje się na odważny krok. 
Jest to przepiękna, niepowtarzalna w nastroju opowieść o miłości silniejszej niż śmierć. 
Film urzekł mnie narracją, magią obrazu i doskonałym aktorstwem. 
Muszę Wam powiedzieć, że film dotknął mnie do głębi. Jeszcze po jego zakończenie płakałam. Jest to naprawdę wzruszający film, ale polecam wszystkim go obejrzeć. 



2013/03/18

Trudno tak

Tak, wiem, miałam częściej tutaj pisać, zaglądać, ale zwyczajnie nie mam czasu. Prowadzenie dwóch blogów, kilku stron z moimi zdjęciami i nauka to zdecydowanie za dużo i niestety nie daję rady tego wszystkiego pogodzić, więc pojawiam się na większości moich stron tzw. "zrywami", czyli najczęściej w weekendy. Tylko na moim projektowym blogu (365 Lucky Photo Days) pojawiam się codziennie.

~ ~ ~ ~

Wiosna coś w tym roku nie chce do nas przyjść. Pomimo przyjemnego, słonecznego weekendu było mroźno. Z prognoz pogody wynika, że wysokie temperatury jeszcze dłuuugo do nas nie zawitają (na początku kwietnia ma być tylko +5 stopni - jak sobie przypomnę ten sam okres rok temu, to było ciepło, popołudniami chodziło się już w krótkich rękawach i pojawiały się pierwsze burze).
Żeby jakoś bez reszty nie pogrążyć się w "zimowym" odrętwieniu (przypominam, że w czwartek jest pierwszy dzień wiosny, jakby tak ktoś zapomniał xD) zmieniłam sobie tapetę na komputerze oraz na telefonie na wiosenną. Wiadomo, że chciałabym, żeby na zewnątrz było ciepło, przyjemnie i zielono, ale widocznie nie można mieć wszystkiego xD.

~ ~ ~ ~

Pamiętacie mój Słoik szczęścia ?


Znajduje się w nim teraz więcej "sukcesów", ale nie o tym chciałam Wam pisać ;)
Otóż według założeń powinno się go otworzyć w dniu urodzin i podsumować jakoś swoje sukcesy. Jednak byłabym trochę nie w porządku w stosunku do siebie, gdyż powyższego słoiczka nie założyłam w swoje urodziny. Dlatego ogłaszam wszem i wobec, że słoik będzie otwarty 1 sierpnia. Żeby nie zapomnieć o tej ważnej dacie zapisałam już sobie przypomnienie w telefonie.

~ ~ ~ ~

Wiecie co Wam powiem ? Że już mam dosyć tej nauki. Marzę o wolnym czasie i lenistwie. Od października nie robię nic innego tylko się uczę i staje się już to "trochę" męczące. Szczególnie ubolewam nad tym, że nie mam kompletnie czasu na czytanie książek. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam :<
Ale pocieszam się, że do maja zostało już naprawdę mało czasu i za niedługo będzie już po wszystkim (z jeden strony fajnie, że jest mało czasu, bo już będę po, a z drugiej strony źle, bo mało czasu a jeszcze jest "trochę" spraw do ogarnięcia).

~ ~ ~ ~

Za kilka dni Wielkanoc. Uwierzycie ? Jakoś nie czuję tych świąt. Zresztą nigdy nie czułam.
Chociaż nie, jak byłam małym dzieckiem to czułam - wiecie, koszyczek, jajka, święconka i te sprawy. Jednak w miarę dorastania, gdzieś to się ulotniło.
A Wy co myślicie o Wielkanocy ?

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: jesienna pora

2013/02/15

Dzisiejsza muzyka

Miało posta nie być, bo w sumie niedawno był i nie mam Wam do przekazania praktycznie nic nowego ode mnie, ale jak to bywa nocną porą natrafiłam na pewien bardzo interesujący filmik.

~ ~ ~ ~

Znacie taką postać jak Grzegorz "Dakann" Barański ? Jest on autorem słynnych filmików "Piątek" i wielu innych tworzonych pod przewodnictwem wp.pl.
Większość klipów z serii "Piątek" jest naprawdę fajnych, można się pośmiać, bo Dakann nie owija w bawełnę, tylko mówi wszystko prosto z mostu, a że jest młodym człowiekiem niektóre poglądy pokrywają się z moimi.
Ale przejdę do meritum. Jak wiecie dzisiejsza muzyka no...do najlepszej nie należy. Na polskim i światowym rynku znajdzie się zaledwie kilku wykonawców, których muzyki można posłuchać, a teksty ich piosenek są ambitne i niosą w sobie jakiś przekaz. Ale takie jest zdanie nielicznych.
Większość na ślepo podąża za trendami typu Justin Bieber czy zespół Weekend. Nie zamierzam tutaj co prawda nikogo krytykować, bo każdy ma prawo słuchać czego chce, jednak...
Pozostawię to już bez komentarza i głos oddaję Dakannowi: Muzyka

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: nienawidzę pająków (ale fajnie wychodzą na zdjęciach)




2013/02/11

Come back !

Oj...jak ja tutaj dawno nie pisałam. Pewnie większość z Was już zapomniała o tym blogu, dlatego teraz Wam się przypomnę i napiszę co się ze mną działo w tym czasie, kiedy mnie tu nie było (ostatni post, który napisałam był 7 stycznia i była to recenzja filmu, natomiast taki post "o mnie" był 31 grudnia 2012 roku).

~ ~ ~ ~

Zacznę od początku.
Nowy Rok zaczął się dla mnie dobrze, miałam dużo pracy - głównie nauki do matur, bo z powodu świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra miałam trochę zaległości. Opanowanie tego wszystkiego zajęło mi prawie 2 tygodnie. Jednak pomimo nawału zajęć miałam dobry nastrój, byłam pozytywnie nastawiona i z chęcią wykonywałam wszystkie zobowiązania.
Aktualnie mam jakiś kryzys "naukowy". Ciężko jest mi się zmusić do jakiejkolwiek nauki. Ale niestety muszę, bo czasu mało zostało i lenistwo w tej fazie przygotowań nie jest wskazane.
Do końca tego tygodnia mam w planach zakończyć tzw. naukę harmonogramową (miałam opracowany przez siebie harmonogram zgodny z tematami w książkach) a potem...nie chcę nawet myśleć co mnie czeka. Mam masę książek do przeczytania, multum zadań do zrobienia, dużo prac z wosu i historii do napisania i wiele, wiele innych rzeczy, o których na razie nie chcę myśleć. A to wszystko tylko do końca marca (!!) bo od 2 kwietnia (w święta się uczyć nie będę) rozpoczynam powtórki, czyli książki, notatki, mapki, teksty źródłowe i nie wiem co jeszcze pochłonie mnie bez reszty.

~ ~ ~ ~

Od 1 stycznia oprócz nauki pochłonął mnie mój fotograficzny projekt. Każdy kto śledzi mój drugi blog, może tam czasami odnaleźć jakieś drobne informacje o tym czym się aktualnie zajmuję, bądź co mnie trapi. Jednak zauważyłam, że jakoś trudniej mi się tam pisze o sobie. Tamten blog nie jest przeznaczony do pisania jakiś elaboratów o moim życiu. Taki cel przyświeca temu blogowi. Dlatego teraz postaram się częściej tutaj zaglądać (ale nic Wam nie obiecuję, bo będzie to uzależnione od ilości pracy, jaką będę mieć do wykonania).

~ ~ ~ ~

Czas płynie szybko i ani się obejrzałam a już jest połowa (!!) lutego. Nie mogę po prostu w to uwierzyć. To jest niemożliwe.
Znaczy to ni mniej, ni więcej, że do matury zostało tylko 2 i pół miesiąca. To bardzo mało i obawiam się, że nie zdążę ze wszystkim. Jednak jak to się mówi: "Raz kozie śmierć" - na 100% z matur nie liczę, wystarczy mi jakieś 60-70% (oby...błagam *please*)

~ ~ ~ ~

Pewnie niektórzy z Was pamiętają o tym, że miałam tutaj dodawać "posty bajkowe". Uspokoję Was - posty będą, ale po maturach. To Wam mogę obiecać (o ile dalej jesteś nimi zainteresowani). Teraz zwyczajnie nie mam na to czasu, bo trzeba temu poświęcić dłuższą chwilę.

~ ~ ~ ~

Wiem, że podsumowania postanowień noworocznych robi się po 12 miesiącach, ale ja postanowiłam teraz zrobić takie mini-podsumowanie, żeby zobaczyć jak wygląda ich realizacja.
* Projekt fotograficzny idzie mi dobrze, nawet bardzo dobrze. Na początku spędzałam naprawdę dużo czasu nad zrobieniem zdjęcia (początkowo z powodu braku czasu, zdjęcia robiłam w nocy), potem napisaniem posta, dopracowaniem go itp.,itd. Teraz idzie mi to już szybko i zajmuje nie więcej niż 30-40 minut. W przyszłości może będzie jeszcze krócej :D
* Hmmm...jeśli chodzi o przygotowywanie się do matur to już pisałam wyżej. Na razie dominuje u mnie kryzys. Przesilenia nie widać na horyzoncie.
* "Nie odkładać niczego na później" - chyba mi się to udaje, ale jest trudno. Ale muszę to w sobie wypracować przed październikiem. Uważam, że jeśli wykształcę w sobie tą cechę, to na studiach nie raz z niej skorzystam :)
* "Więcej i częściej czytać książki" - tutaj niestety muszę się przyznać nie idzie mi dobrze. Czytam mało, tylko w weekendy (co aczkolwiek teraz ulegnie zmianie na gorsze bo będę mieć więcej nauki). Jedną książkę "męczę" naprawdę bardzo długo (co w wakacje potrafię ją przeczytać w 2-3 dni)
* "Przestać się lenić" - totalna porażka.
* "Pójść na studia" - to postanowienie musi poczekać do października (mam nadzieję, że tego roku ^^)
* "Pisanie papierowego pamiętnika" - staram się pisać codziennie, jednak czasami zdarza mi się zwyczajnie zapomnieć, więc potem uzupełniam sobie te zapiski.

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: jesienne wspomnienie


2013/01/07

Zabójca z autostrady I-5

Miałam pisać tylko o filmach i książkach, który wywarły na mnie pozytywny wpływ, jednak, gdy obejrzałam film "Zabójca z autostrady I-5" musiałam napisać o nim kilka (nie ukrywam, że niemiłych) słów.

~ ~ ~ ~



Tytuł: "Zabójca z autostrady I-5"
Reżyser: Allan Kroeker
Rok premiery: 2011
Gatunek: thriller
Czas trwania: 85 minut

Na początek przytoczę Wam oficjalny opis filmu:

Mroczny thriller opowiadający prawdziwą historię polowania na seryjnego mordercę, który dokonywał swoich zbrodni wzdłuż jednej z amerykańskich autostrad.
Na terenie Stanów Zjednoczonych działa tajemniczy seryjny morderca, który jest podejrzany o popełnienie 14 zabójstw oraz wielu przestępstw na tle seksualnym. Wiadomo o nim jedno - swoich zbrodni dokonuje wzdłuż autostrady I-5 biegnącej przez stany Waszyngton, Oregon, Kalifornia. Próby jego identyfikacji podejmuje się detektyw Dave Kominek (John Corbett), człowiek, który odkrył, że za na pozór niepowiązanymi ze sobą morderstwami stoi ten sam człowiek. Trzymający w napięciu thriller telewizyjny o polowaniu na seryjnego mordercę. Scenariusz filmu powstał na podstawie opartej o prawdziwe wydarzenia książki autorstwa Ann Rule – napisała go Teena Booth (Pięć dziewczyn z Teksasu, Natalee Holloway, Niesłusznie skazany). Reżyserem obrazu jest Kanadyjczyk Allan Kroeker (seriale Star Trek: Stacja kosmiczna, Czynnik PSI, Battlestar Galactica), a zagrali w nim, m.in.: zdobywca dwóch nominacji do Złotego Globu za role w serialach Przystanek Alaska i Seks w wielkim mieście John Corbett (także: Moje wielkie greckie wesele, Granice miłości), również nominowana do tej nagrody Bo Derek (Dziesiątka, Tomcio Grubasek, Raperzy z Malibu) oraz Sara Canning (serial Pamiętniki wampirów).

No chyba sami przyznacie, że po takim opisie można spodziewać się dobrego filmu prawda ?
Ja w sumie na ten film zdecydowałam się przez przypadek - nic nie było ciekawego w nocy w telewizji, no to przełączyłam na HBO2 i akurat zapowiadali ten film: "Oparty na prawdziwej historii". Muszę Wam powiedzieć, że uwielbiam filmy oparte na faktach, bo wtedy wiem, że to co oglądam działo się na prawdę (w  takiej samej, bądź w odrobinę zmienionej wersji). 
Nocna pora - idealny czas na "mroczny thriller". Jeśli by to tylko była prawda...
Zacznę od tego, że lubię filmy o seryjnych mordercach (tak, to jest ten moment, w których powinniście zacząć się bać). Liczyłam na dobry film, skupiający się na psychice mordercy, a otrzymałam...jakiś bezsensowny gniot.
Już od samego początku, możemy czuć się nieco skołowani. Zbrodnie ukazane są w krótkich przebłyskach - tylko jedna z nich, z której jedna z ofiar uchodzi z życiem, pokazana jest bardziej szczegółowo. Osobiście bardzo mi się to nie podoba. Nie, żebym była jakąś wielką zwolenniczką lejącej się na ekranie krwi (bo jeśli bym  tego chciała, to obejrzałabym sobie "Piłę"), ale lubię, gdy ukazana jest zbrodnia i jej ofiary. Tutaj się z tym nie spotkamy - mamy najczęściej suche opisy zbrodni. 
Kolejnym moim zarzutem pod adresem tego filmu, jest zero akcji. Wszystko dzieje się od morderstwa do morderstwa i tyle. Bohaterowie są tak jakby zawieszeni w jakiejś przestrzeni i my, jako odbiorcy, mamy wrażenie, że są odcięci od rzeczywistości. 
Lubię, gdy filmy o seryjnych mordercach skupiają się na ich psychice. Wtedy mogę poznać, dlaczego dokonali tych zbrodni i jakie były ich motywacje. W tym filmie zostaliśmy pozbawieni tego (moim zdaniem) najważniejszego aspektu tego rodzaju filmów. O przeszłości zbrodniarza, dowiadujemy się tylko tyle, że w młodości lubił się obnażać (no jeśli to miała być "analiza jego psychiki" no to ja dziękuję bardzo -.-) 
Całościowo o filmie mogę powiedzieć tyle: jest dziwny. Dziwna jest sylwetka mordercy (podobno prawdziwa - jak było powiedziane na początku filmu), dziwna jest relacja, które nawiązuje się między detektywem Kominkiem (kto wymyślał to nazwisko...), a Beth Williams (jest to jedna z tych ofiar, które przeżyły atak mordercy, pomimo strzału głowę), samo poszukiwanie mordercy jest dziwne i w pewnym momencie się pogubiłam, co się dzieje, kto akurat jest na ekranie i co on tutaj robi. 
Ogólnie filmu nie polecam. Spodziewałam się na prawdę czegoś porządnego typu: "Zodiak" (również film oparty na faktach), a tutaj wielkie rozczarowanie. Myślę, że raczej jest to spowodowane długością filmu (tylko 85 minut). Gdyby film był dłuższy, moglibyśmy się spodziewać czegoś lepszego (taką mam nadzieję), a tutaj tymczasem mam wrażenie, że reżyser chciał wszystko upchnąć w 85 minutach. Upchnięcie mu się udało, ale z jakością już nie jest tak dobrze. 


Na youtubie znalazłam opisany wyżej film z polskim lektorem - kto jest odważny, może obejrzeć

2013/01/05

Steve Jobs - Walter Isaacson

W ostatnim poście pisałam Wam o tym, że w Nowym Roku chciałabym na blogu umieszczać recenzje obejrzanych filmów i przeczytanych książek.
Na pierwszy ogień idzie książka, którą wygrałam w konkursie Komputer Świata.

~ ~ ~ ~



Tytuł: Steve Jobs
Autor: Walter Isaacson
Liczba stron: 730

               Książkę przeczytałam już dawno, bodajże w czerwcu 2012 roku. Sama osobiście nie jestem jakąś wielką fanką Apple (wiadomo, jak każdy chciałabym mieć iMaca), ale Steve Jobs jest dla mnie przeogromnym autorytetem i wzorem.

              Steve Jobs to genialna biografia napisana przy współpracy samego Steve'a Jobsa. Jej autor - Walter Isaacson - to twórca bestsellerowych biografii Benjamina Franklina i Alberta Einsteina.
Walter w ciągu dwóch lat przeprowadził ponad czterdzieści rozmów z Jobsem. Jednak nie poprzestał na tym. Rozmawiał z ponad setką osób: członkami rodziny, przyjaciółmi, przeciwnikami, konkurentami i kolegami Steve'a.
Czytając książkę stajemy się świadkami pełnego wzlotów i upadków życia twórczego przedsiębiorcy. Jego nadludzka energia oraz perfekcjonizm (szczególnie to ostatnie) zrewolucjonizowały sześć (!) branż: komputery osobiste, filmy animowane (dla tych, którzy nie wiedzą co łączy Steve'a Jobsa i słynny Pixar odsyłam do książki ;)), muzykę, telefony, tablety i DTP (przygotowywanie dokumentów do publikacji elektronicznej).
Pomimo tego, że Jobs współpracował przy powstawaniu tej książki, nie domagał się kontroli nad tym, co zostanie w niej ujęte, ani nawet prawa do przeczytania jej przed wydaniem ! Niczego nie zatajał. Osobiście nawet zachęcał ludzi, których znał, by wypowiadali się o nim szczerze. Zresztą sam otwarcie (czasem okrutnie) wypowiadał się o tych, z którymi współpracował czy konkurował. Wypowiedzi jego przyjaciół, wrogów i kolegów sprawiają, że książka jest w 100% autentyczna. Dzięki temu poznajemy bez żadnych upiększeń pasje, perfekcjonizm, obsesje, artyzm, przewrotność i kompulsywną żądzę kontroli tego wybitnego umysłu. Wszystkie te cechy ukształtowały podejście Jobsa do biznesu oraz innowacyjności.
Jego niektóre cechy charakteru potrafiły doprowadzić otaczających go ludzi do furii a nawet rozpaczy.
Jednak jego osobowość oraz jakość produktów, które tworzył były ze sobą powiązane, tak samo jak komputery i oprogramowanie Apple, w jeden zintegrowany system.
            Książka może odstraszać swoją grubością (jakby nie patrzeć, jest to spora cegła). Czytając pierwsze rozdziały bardzo szybko można się do niej zrazić, jednak gdy się przez nie przebrnie, potem jest już coraz ciekawiej. Zagłębiamy się w świat wynalazków, pasji, ale również pewnych indywidualności oraz ekscentrycznych zachowań Jobsa (to, że trzymał bose nogi na stole w czasie narad to najdelikatniejszy przejaw jego geniuszu). Zdecydowanie jest to pozycja, którą warto polecić każdemu, bez względu na to, czy jest on fanem Apple, czy też nie. Z wielką chęcią bym do niej wróciła, ale mam za dużo książek do przeczytania. Ale kiedyś na pewno przeczytam ją jeszcze raz.