Cóż, trzeba to ogłosić...stoi a raczej siedzi przed Wami studentka pierwszego roku psychologii. Cóż, zadowolona to ja nie jestem, z radości nie skaczę. Powinnam się cieszyć, przecież mam 22 miejsce na liście, ogólnie to kierunek oblegany i powinnam być szczęśliwa, że się tam dostałam, ale...to nie było moje marzenie. Idę tam praktycznie jak na ścięcie. Zero jakiegoś zapału, zainteresowania...nic...
Moim marzeniem było prawo...
Mam w głowie taki plan, żeby za rok spróbować jeszcze napisać maturę rozszerzoną z historii i ponownie złożyć papiery na prawo, jednak czy dam radę pogodzić studia z nauką do matury ? Znowu do matury... ? Zwyczajnie nie wiem co mam robić...jutro albo pojutrze muszę zawieźć papiery na studia...w głowie mam jakąś pustkę, czarną dziurę, która wsysa wszystkie moje myśli...
Jednak jest jakoś inaczej niż zawsze. Pomimo tego, że mi się nie udało dostać tam gdzie chciałam, nie czuję się jakoś strasznie źle. Może dlatego, że już w sumie od dawna przeczuwałam, że się nie dostanę ? A może dlatego, że walczę o siebie ? Nie wiem. Ale wiem jedno - jest inaczej niż kiedyś, po prostu inaczej. Czuję spokój - dziwne dla mnie uczucie. Ale jest to taki inny spokój - wewnętrzny, który uspokaja mnie od środka, nakazuje się uspokoić, wyciszyć, przyjąć to, co życie dla mnie przygotowało.
Czy może ktoś z Was studiuje/studiował/zna kogoś kto studiuje/studiował psychologię ?
* * *
Zdjęcie na dzisiaj: trochę nostalgii
Myślę, że jak się poważnie zastanowisz wszelkie za i przeciw sobie przedstawisz to będziesz wiedzieć co zrobić, co dla Ciebie lepsze. Na pewno dobrze wybierzesz :) a więcej niż połowa studentów jest na kierunku jaki ich kompletnie nie interesuję, to norma.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjęcie :3
Ech ... :(
UsuńDziękuję :*