Trudno pisać
do Was po tak długiej
przerwie. Ostatni post powstał
przed rozpoczęciem
moich studiów.
Byłam wtedy
przerażona
czekającą na mnie nową rzeczywistością. Na szczęście większość moich obaw się nie spełniła, a pierwszy rok na
studiach minął niesamowicie
szybko.
Pierwsza sesja była
dla mnie naprawdę ciężka, natomiast
druga (pomimo tego, że
nauki było więcej niż do pierwszej
sesji) minęła
szybko i bezproblemowo z czego bardzo się
cieszę.
Od 25 czerwca mam wakacje - jest to najcudowniejsze uczucie, jakiego mogłam doznać po tym roku studiów ♥
Moi rodzice w związku
z dobrze zdaną przeze
mnie sesją kupili
mi nowy aparat - Nikon D7100. Mój
dotychczasowy aparat został
wystawiony na sprzedaż
i jeśli
ktoś jest
zainteresowany zapraszam tutaj: Nikon D5000
Z nowego sprzętu
jestem bardzo zadowolona. Mam masę
pomysłów
na zdjęcia i
zamierzam je w te wakacje zrealizować.
Do tej pory wakacje mijają
spokojnie, chociaż
nie ma dnia, żebym
spokojnie posiedziała
w domu - codziennie gdzieś
muszę jechać.
W ciągu
roku akademickiego bardzo tęskniłam za książkami (studiując prawo trochę dziwnie to brzmi,
ponieważ książek do czytania miałam aż za dużo) i teraz
nareszcie mogę spokojnie
poczytać sobie
to, na co mam ochotę.
W związku
z tym przychodzę dzisiaj
do Was z recenzją trylogii
Tracie Peterson "Pieśń
Alaski".
~ ~ ~ ~
Tracie Peterson napisała
ponad osiemdziesiąt powieści, z
których wiele stało się
bestsellerami.
Te chwytające za serce historie miłosne
osadzone są w realiach różnych
epok.
Tracie Peterson jest autorką tzw.
powieści chrześcijańskiej.
Pisze też wiele powieści
historycznych z wątkiem romantycznym, jak również
jest współautorką wielu
chrześcijańskich
powieści. Wiele z jej książek
jest publikowanych przez Bethany House. Tracie pisze również
pod pseudonimem Janelle Jamison.
(lubimyczytac.pl)
Na trylogię Pieśń
Alaski trafiłam przez przypadek - pierwszy tom tej
trylogii wygrała moja mama w konkursie organizowanym
przez radio z okazji świąt Bożego Narodzenia. Kolejne dwa tomy zdobyłam
już sama w formie e-booka.
Pierwszy tom nosi tytuł Preludium brzasku.
Lydia wychodzi za Floyda, podstarzałego
wdowca. Czyni to nie z własnej woli, ale w ramach umowy
biznesowej zawartej przez jej ojca ze wspólnikiem. Małżonek
okazuje się jednak okrutnym tyranem. Jego nagła
śmierć staje się
dla upokarzanej przez męża i jego dzieci Lydii szansą
na wyzwolenie z udręk. Wdowa nieoczekiwanie otrzymuje w
spadku cały majątek,
czego nie akceptują bezwzględni
pasierbowie. Lydia potajemnie wyrusza na Alaskę.
Bolesne wspomnienia odbierają jej nadzieję
na to, że zazna jeszcze spokoju, szczęścia
i prawdziwej miłości. Nie spodziewa się,
że życie zgotuje jej jeszcze wiele
niespodzianek...
Akcja powieści Preludium brzasku, pierwszej części
trylogii Pieśń Alaski, toczy się
w latach siedemdziesiątych XIX wieku - fascynującym
okresie w dziejach Stanów Zjednoczonych.
(lubimyczytac.pl)
Książka wciągnęła mnie w swój świat
od pierwszego akapitu. Jest napisana pięknym językiem, bez zbędnych
ozdobników.
W pierwszych rozdziałach poznajemy Lydię
i dzieci Floyda oraz ich stosunek do swojej macochy.
Marston, Mitchell oraz Jeanette nie znoszą Lydii
- po śmierci ich ojca pragną wyrzucić macochę z domu pozostawiając
ją z niczym. Tylko jedno z dzieci Floyda darzy Lidię
sympatią - jest to Evie. Nie zwraca ona uwagi na rodzinny majątek
- w przeciwieństwie do swojego rodzeństwa,
które obsesyjnie dąży do przejęcia
rodzinnego majątku.
Na nic zdają się kłótnie o majątek w
obliczu testamentów, które zostawili po sobie Floyd oraz
ojciec Lydii. W wyniku wielu zawiłych zapisów
testamentowych to Lydia zostaje dziedziczką całego majątku Grayów, co oczywiście
wzbudza w Grayach jeszcze większą niż do te pory nienawiść.
Lydia w obawie o swoje życie, przygotowuje w tajemnicy swoją
podróż na Alaskę - to tam w towarzystwie swojej ciotki
Zereldy planuje rozpocząć nowe, pozbawione trosk życie.
Po wielu trudach podróży dociera w końcu do
celu swojej podróży - do położonej
na Alasce Sitki - małej miejscowości, która
dopiero od kilku lat należy do Stanów
Zjednoczonych (wcześniej była własnością Rosji).
I w tym momencie zaczyna się rozgrywać
prawdziwa akcja powieści. Od razu po zejściu
na ląd poznaje przystojnego Kjella, któremu
wpada prosto w ramiona. Pamiętając jednak o swoich doświadczeniach
z Floydem, przez długi czas trzyma go na dystans, bojąc
się, że każdy mężczyzna jest taki sam, jak jej nieżyjący
mąż.
Gdy Lydia dociera do domu swojej ciotki, potrzebuje dużo
czasu, żeby zregenerować siły po długiej podróży.
Tymczasem przyczyną jej złego stanu zdrowia nie jest tylko podróż...
Więcej nie chcę Wam
zdradzać. Mogę tylko powiedzieć,
że z każdym kolejnym rozdziałem
akcja powieści coraz bardziej się rozwija,a przy końcu
wręcz nabiera cech kryminału. Naprawdę warto
sięgnąć po tą pozycję :)
Drugi tom - Refren poranka
Na Alaskę przyjeżdża
piękna flecistka Phoebe, w której
zakochują się
Dalton i jego przyjaciel Jurii. Zaczyna się rywalizacja o serce dziewczyny. A ona
wybiera...
Refren o poranku, wyczekiwany drugi tom trylogii Pieśń
Alaski, opowiada dzieje Daltona, syna Lydii, głównej
bohaterki Preludium Brzasku.
Rodzina Lindquistów nadal mieszka w Sitce na Alasce.
Osiemnastoletni Dalton zdaje sobie sprawę z tego, że
Kjell jest jego przybranym ojcem, więc chce poznać
historię swojego pochodzenia. Nakłania
matkę do wyjawienia prawdy o brutalnym ojcu oraz bezwzględnym
przyrodnim rodzeństwie. Mimo doznanego szoku zamierza
ich poznać, by wyrobić
sobie własne zdanie.
Wkrótce nadarza się
okazja. Evi, jego przyrodnia siostra, wybiera się do Kansas City, do umierającego
męża, od którego odeszła.
Dalton chce pojechać z nią i tym
samym wrócić do
miejsca, do którego został
porwany w dzieciństwie przez przyrodnie rodzeństwo.
(lubimyczytac.pl)
Strona lubimyczytac.pl dostarcza nam bardzo bogatego opisu fabuły,
której możemy poszukiwać w Refrenie
poranka. Chcąc więcej napisać,
zdradziłabym Wam zbyt wiele szczegółów, więc ograniczę się
jedynie do krótkiej oceny tego tomu.
Po pierwszej części trylogii byłam przygotowana na naprawdę
duże emocje i bardzo dynamiczną akcję. Tymczasem moje oczekiwania zostały
(niestety) zawiedzione.
Drugi tom w przeciwieństwie do pierwszego nie jest tak
dynamiczny, brak w nim wątków kryminalnych, jednak nie oznacza to,
że jest on nudny. Więcej w nim jest wątków
romansowych,co sprawia, że książka w niektórych
momentach jest bardzo romantyczna.
Po więcej odsyłam Was do książki ;)
Trzeci tom - Serenada zmierzchu
Serenada zmierzchu to opowieść o
tym, że prawdziwa miłość
odmienia człowieka.
Po zawodzie miłosnym Britta opuszcza Alaskę
i poświęca się
muzyce. Szczęście uśmiecha
się do niej, gdy znany angielski dyrygent proponuje jej wymarzoną
posadę pierwszej skrzypaczki i... oświadcza
się. Realizacja marzeń wydaje się
być w zasięgu ręki.
Ale w sercu Britty wciąż tli się stare
uczucie. Dlatego wraca do domu, by tam podjąć
decyzję.
Po wypadku w kopalni do Sitki wraca również
Juri. W przeszłości był
alkoholikiem i hazardzistą; zostawił
swoją rodzinę. Teraz jest innym człowiekiem,
który na nowo próbuje ułożyć
swoje życie.
Trzeci tom trylogii Pieśń Alaski jest emocjonującym
zakończeniem sagi rodziny Lindquistów.
(lubimyczytac.pl)
Ostatnia część trylogii jest zdecydowanie
najbardziej emocjonującą powieścią tej serii. Wiele w niej wzruszeń,
smutków, ale również miłości, przyjaźni
oraz przemian bohaterów.
Z wielkim zaciekawieniem czytałam kolejne rozdziały
powieści, wręcz nie chcąc, żeby
się skończyła.
Całą serię oceniam jako jedne z lepszych książek,
które w ostatnim czasie udało mi się przeczytać.
Zdecydowanie polecam je każdemu, a szczególnie
miłośnikom romansów,
lekkich kryminałów oraz powieści
osadzonych w realiach dawnej epoki.
~ ~ ~ ~
Po tak długiej przerwie naprawdę
trudno pisało mi się tą recenzję. Mam nadzieję, że
przypadła Wam ona do gustu. Nie zadowala mnie ona w 100%, jednak
bardzo chciałam się z Wami podzielić
opisem tej trylogii. Dajcie znać jak Wam się podobało.
A jeśli znacie jakieś fajne książki,
to podzielcie się nimi ze mną w komentarzu :)
* * *
JEST POOOOST! Ale się cieszę, wreszcie jest co czytać! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się tym bardziej, że ta sesja nie sprawiła Ci poważniejszych kłopotów (jednak w połowie lipca trochę dziwnie pisze się o sesji xD choć może to dlatego, że ja mam wakacje już od miesiąca...)
Recenzja jak na powrót po TAKIEJ przerwie w pisaniu jest całkiem niezła. Tylko częste (!) pisanie na blogu pomoże Ci wrócić do formy ;D
A zdjęcie jak zawsze - mistyczne i genialne technicznie :)
Co do książek, ja ostatnio pisałam jedną recenzję, ale książkę już czytałaś, więc nie będzie Ci pomocna ;)
Cieszę się, że się cieszysz :)
UsuńDziękuję bardzo :* I postaram się częściej pisać :)
Dobrze jest coś przeczytać u Ciebie! U mnie było podobnie, druga sesja mimo że straszniejsza przeszła bezproblemowo, ale stresu było wiele.
OdpowiedzUsuńPiękny ten "superksiężyc"!
:)
UsuńDziękuję :)