2014/07/13

Pieśń Alaski

Trudno pisać do Was po tak długiej przerwie. Ostatni post powstał przed rozpoczęciem moich studiów. Byłam wtedy przerażona czekającą na mnie nową rzeczywistością. Na szczęście większość moich obaw się nie spełniła, a pierwszy rok na studiach minął niesamowicie szybko.
Pierwsza sesja była dla mnie naprawdę ciężka, natomiast druga (pomimo tego, że nauki było więcej niż do pierwszej sesji) minęła szybko i bezproblemowo z czego bardzo się cieszę. Od 25 czerwca mam wakacje - jest to najcudowniejsze uczucie, jakiego mogłam doznać po tym roku studiów ♥

Moi rodzice w związku z dobrze zdaną przeze mnie sesją kupili mi nowy aparat - Nikon D7100. Mój dotychczasowy aparat został wystawiony na sprzedaż i jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam tutaj: Nikon D5000
Z nowego sprzętu jestem bardzo zadowolona. Mam masę pomysłów na zdjęcia i zamierzam je w te wakacje zrealizować.

Do tej pory wakacje mijają spokojnie, chociaż nie ma dnia, żebym spokojnie posiedziała w domu - codziennie gdzieś muszę jechać.
W ciągu roku akademickiego bardzo tęskniłam za książkami (studiując prawo trochę dziwnie to brzmi, ponieważ książek do czytania miałam aż za dużo) i teraz nareszcie mogę spokojnie poczytać sobie to, na co mam ochotę.
W związku z tym przychodzę dzisiaj do Was z recenzją trylogii Tracie Peterson "Pieśń Alaski".

~ ~ ~ ~

Tracie Peterson napisała ponad osiemdziesiąt powieści, z których wiele stało się bestsellerami.
Te chwytające za serce historie miłosne osadzone są w realiach różnych epok.

Tracie Peterson jest autorką tzw. powieści chrześcijańskiej. Pisze też wiele powieści historycznych z wątkiem romantycznym, jak również jest współautorką wielu chrześcijańskich powieści. Wiele z jej książek jest publikowanych przez Bethany House. Tracie pisze również pod pseudonimem Janelle Jamison.
(lubimyczytac.pl)

Na trylogię Pieśń Alaski trafiłam przez przypadek - pierwszy tom tej trylogii wygrała moja mama w konkursie organizowanym przez radio z okazji świąt Bożego Narodzenia. Kolejne dwa tomy zdobyłam już sama w formie e-booka.

Pierwszy tom nosi tytuł Preludium brzasku.

Lydia wychodzi za Floyda, podstarzałego wdowca. Czyni to nie z własnej woli, ale w ramach umowy biznesowej zawartej przez jej ojca ze wspólnikiem. Małżonek okazuje się jednak okrutnym tyranem. Jego nagła śmierć staje się dla upokarzanej przez męża i jego dzieci Lydii szansą na wyzwolenie z udręk. Wdowa nieoczekiwanie otrzymuje w spadku cały majątek, czego nie akceptują bezwzględni pasierbowie. Lydia potajemnie wyrusza na Alaskę. Bolesne wspomnienia odbierają jej nadzieję na to, że zazna jeszcze spokoju, szczęścia i prawdziwej miłości. Nie spodziewa się, że życie zgotuje jej jeszcze wiele niespodzianek...

Akcja powieści Preludium brzasku, pierwszej części trylogii Pieśń Alaski, toczy się w latach siedemdziesiątych XIX wieku - fascynującym okresie w dziejach Stanów Zjednoczonych.
(lubimyczytac.pl)

Książka wciągnęła mnie w swój świat od pierwszego akapitu. Jest napisana pięknym językiem, bez zbędnych ozdobników.
W pierwszych rozdziałach poznajemy Lydię i dzieci Floyda oraz ich stosunek do swojej macochy.
Marston, Mitchell oraz Jeanette nie znoszą Lydii - po śmierci ich ojca pragną wyrzucić macochę z domu pozostawiając ją z niczym. Tylko jedno z dzieci Floyda darzy Lidię sympatią - jest to Evie. Nie zwraca ona uwagi na rodzinny majątek - w przeciwieństwie do swojego rodzeństwa, które obsesyjnie dąży do przejęcia rodzinnego majątku.
Na nic zdają się kłótnie o majątek w obliczu testamentów, które zostawili po sobie Floyd oraz ojciec Lydii. W wyniku wielu zawiłych zapisów testamentowych to Lydia zostaje dziedziczką całego majątku Grayów, co oczywiście wzbudza w Grayach jeszcze większą niż do te pory nienawiść.
Lydia w obawie o swoje życie, przygotowuje w tajemnicy swoją podróż na Alaskę - to tam w towarzystwie swojej ciotki Zereldy planuje rozpocząć nowe, pozbawione trosk życie.
Po wielu trudach podróży dociera w końcu do celu swojej podróży - do położonej na Alasce Sitki - małej miejscowości, która dopiero od kilku lat należy do Stanów Zjednoczonych (wcześniej była własnością Rosji).
I w tym momencie zaczyna się rozgrywać prawdziwa akcja powieści. Od razu po zejściu na ląd poznaje przystojnego Kjella, któremu wpada prosto w ramiona. Pamiętając jednak o swoich doświadczeniach z Floydem, przez długi czas trzyma go na dystans, bojąc się, że każdy mężczyzna jest taki sam, jak jej nieżyjący mąż.
Gdy Lydia dociera do domu swojej ciotki, potrzebuje dużo czasu, żeby zregenerować siły po długiej podróży. Tymczasem przyczyną jej złego stanu zdrowia nie jest tylko podróż...

Więcej nie chcę Wam zdradzać. Mogę tylko powiedzieć, że z każdym kolejnym rozdziałem akcja powieści coraz bardziej się rozwija,a przy końcu wręcz nabiera cech kryminału. Naprawdę warto sięgnąć po tą pozycję :)

Drugi tom - Refren poranka

Na Alaskę przyjeżdża piękna flecistka Phoebe, w której zakochują się Dalton i jego przyjaciel Jurii. Zaczyna się rywalizacja o serce dziewczyny. A ona wybiera...

Refren o poranku, wyczekiwany drugi tom trylogii Pieśń Alaski, opowiada dzieje Daltona, syna Lydii, głównej bohaterki Preludium Brzasku.
Rodzina Lindquistów nadal mieszka w Sitce na Alasce. Osiemnastoletni Dalton zdaje sobie sprawę z tego, że Kjell jest jego przybranym ojcem, więc chce poznać historię swojego pochodzenia. Nakłania matkę do wyjawienia prawdy o brutalnym ojcu oraz bezwzględnym przyrodnim rodzeństwie. Mimo doznanego szoku zamierza ich poznać, by wyrobić sobie własne zdanie.
Wkrótce nadarza się okazja. Evi, jego przyrodnia siostra, wybiera się do Kansas City, do umierającego męża, od którego odeszła. Dalton chce pojechać z nią i tym samym wrócić do miejsca, do którego został porwany w dzieciństwie przez przyrodnie rodzeństwo.
(lubimyczytac.pl)

Strona lubimyczytac.pl dostarcza nam bardzo bogatego opisu fabuły, której możemy poszukiwać w Refrenie poranka. Chcąc więcej napisać, zdradziłabym Wam zbyt wiele szczegółów, więc ograniczę się jedynie do krótkiej oceny tego tomu.
Po pierwszej części trylogii byłam  przygotowana na naprawdę duże emocje i bardzo dynamiczną akcję. Tymczasem moje oczekiwania zostały (niestety) zawiedzione.
Drugi tom w przeciwieństwie do pierwszego nie jest tak dynamiczny, brak w nim wątków kryminalnych, jednak nie oznacza to, że jest on nudny. Więcej w nim jest wątków romansowych,co sprawia, że książka w niektórych momentach jest bardzo romantyczna.
Po więcej odsyłam Was do książki ;)

Trzeci tom - Serenada zmierzchu

Serenada zmierzchu to opowieść o tym, że prawdziwa miłość odmienia człowieka.

Po zawodzie miłosnym Britta opuszcza Alaskę i poświęca się muzyce. Szczęście uśmiecha się do niej, gdy znany angielski dyrygent proponuje jej wymarzoną posadę pierwszej skrzypaczki i... oświadcza się. Realizacja marzeń wydaje się być w zasięgu ręki. Ale w sercu Britty wciąż tli się stare uczucie. Dlatego wraca do domu, by tam podjąć decyzję.

Po wypadku w kopalni do Sitki wraca również Juri. W przeszłości był alkoholikiem i hazardzistą; zostawił swoją rodzinę. Teraz jest innym człowiekiem, który na nowo próbuje ułożyć swoje życie.

Trzeci tom trylogii Pieśń Alaski jest emocjonującym zakończeniem sagi rodziny Lindquistów.
(lubimyczytac.pl)

Ostatnia część trylogii jest zdecydowanie najbardziej emocjonującą powieścią tej serii. Wiele w niej wzruszeń, smutków, ale również miłości, przyjaźni oraz przemian bohaterów.
Z wielkim zaciekawieniem czytałam kolejne rozdziały powieści, wręcz nie chcąc, żeby się skończyła.

Całą serię oceniam jako jedne z lepszych książek, które w ostatnim czasie udało mi się przeczytać. Zdecydowanie polecam je każdemu, a szczególnie miłośnikom romansów, lekkich kryminałów oraz powieści osadzonych w realiach dawnej epoki.

~ ~ ~ ~

Po tak długiej przerwie naprawdę trudno pisało mi się tą recenzję. Mam nadzieję, że przypadła Wam ona do gustu. Nie zadowala mnie ona w 100%, jednak bardzo chciałam się z Wami podzielić opisem tej trylogii. Dajcie znać jak Wam się podobało. A jeśli znacie jakieś fajne książki, to podzielcie się nimi ze mną w komentarzu :)

*  * *

Zdjęcie na dzisiaj: superksiężyc


2013/09/22

University - start time

Znowu długo do Was nie pisałam, ale do tego się już chyba przyzwyczailiście. Pomimo wakacji (które już się niestety kończą) nie miałam dla Was tyle czasu, ile chciałabym mieć - przepraszam za to. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście, i z wielką ochotą przeczytacie tego posta :)

~ ~ ~ ~

1 października zaczynam studia. I to nie są tylko takie puste słowa, tylko naprawdę je zaczynam, czyli mam pierwsze wykłady !
Na uczelni spędzę kilka dobrych godzin, ponieważ o 11.30 muszę być w dziekanacie po odbiór indeksu i legitymacji (jakby nie można tego odebrać wcześniej >_> nieee, musi być dokładnie wyznaczona data i godzina...goszzz), a od 15.10 do 18.20 mam dwa wykłady: Wstęp do prawoznawstwa i Historię ustroju Polski na tle porównawczym. W sumie mogłabym wrócić do domu pomiędzy tym odbiorem dokumentów, a wykładami, ale za bardzo mi się to nie opłaca i pewnie zostanę na uczelni (może przynajmniej poznam ludzi :D). Będzie to pewnie ciężki dzień, ale może mi się uda go przetrwać ?
Będzie to również mój pierwszy dzień, gdzie samodzielnie pojadę samochodem na uczelnię (do tej pory jeździłam z tatą).
Powiem Wam, że się boję...i to jak ja się boję ! Cała się trzęsę jak o tym pomyślę i boli mnie żołądek :(
Dużo o moich obawach dotyczących studiów pisałam w ostatnim poście, więc nie będę się powtarzać (Autumn is coming :D), ale powiem Wam tylko, że się one nie zmieniły, a wręcz przeciwnie - pogłębiły ...

~ ~ ~ ~

Znowu wspomnę o moim foto-projekcie. Pomimo tego, że są jeszcze wakacje, ja już odczuwam jakiś taki brak czasu i znużenie nim. Pewnie jest to spowodowane stresem zbliżającymi się studiami :(
Postaram się przetrwać ten okres, a jeśli nic się nie poprawi to do końca października, będę zmuszona porzucić projekt :((
Jest mi z tego powodu naprawdę bardzo smutno i przykro, gdy to piszę, bo wiem, że gdy go porzucę, to będę tego żałować...więc może go nie porzucę ? Nie wiem...zobaczę jak mi się będzie układać na studiach.
A może zmienię go na 52 weeks ?

~ ~ ~ ~

Mamy jesień moi drodzy ♥
Pomimo tego, że wieczorami narzekam, że mi zimno, że muszę spać w ciepłej piżamie (w której i tak mi zimno), że trzeba już ubierać kurtki i botki lubię jesień ♥
Mam nadzieję, że Wy też pokochacie tą porę roku, tak samo jak ja :)

~ ~ ~ ~

Jakie są moje plany na ostatni tydzień wolnego ?
Muszę zrobić kilka niezbędnych zakupów, pozałatwiać kilka ważnych spraw...hmmm...pewnie jeszcze coś w międzyczasie poczytam i tyle. Czas zleci pewnie szybciej, niż bym tego chciała (niestety).

A co tam słychać u Was ? Chodzicie już do szkoły/pracy czy jesteście studentami, tak jak ja, i macie jeszcze tylko (!) tydzień wolnego ? Piszcie, z chęcią poczytam co u Was słychać :)
Byłoby mi też bardzo miło, gdyby jakiś doświadczony udzielił mi kilku rad, jak poradzić sobie w te pierwsze dni na uczelni :)

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: kolorowa pajęczyna


2013/08/16

Autumn is coming :D

Nie mogę uwierzyć, że jest już połowa sierpnia. Tyle wakacyjnych dni już upłynęło, a kolejne zbliżają mnie do rozpoczęcia studiów.
Powiem Wam, że zaczynam "lekko" panikować
W każdej wolnej chwili (na szczęście nie ma ich na razie sporo, bo praktycznie całymi dniami oglądam Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce) myślę o studiach, o tym co mnie tam czeka, że będę tam sama i że sobie nie poradzę (tego się obawiam najbardziej). Nie chcę zawieść siebie i rodziny...
Wiem, że to było moje marzenie i nadal jest, jednak boję się. I to tak autentycznie... 
Zostało tylko 1,5 miesiąca...mało...dużo...dla mnie mało. Za szybko to wszystko zleciało i nadal leci (zdanie ekstra po polsku...). Chciałabym, żeby czas zwolnił, przystopował.
Ostatnio, gdy jechałam autem zdałam sobie sprawę, że minął już rok, od tamtych pamiętnych wakacji, gdy musiałam podjąć decyzję, czy walczyć o swoje marzenia, czy o nich zapomnieć. ROK ! Kiedy to zleciało ? Gdzie są te dni ?? Nie wiem 

~ ~ ~ ~

Pewnie po przeczytaniu tego wstępu pomyśleliście, że nie cieszę się, że idę na prawo. Błąd ! Cieszę się, i to bardzo    
Mojej radości nie są w stanie wyrazić żadne słowa (natomiast emotki wręcz idealnie odzwierciedlają co czuję :D).

Szykuje się sporo zmian w moim życiu. Czekam na nie z niecierpliwością, i gdy o nich pomyślę, to pojawia się w moim żołądku takie dziwne, przyjemne uczucie - lubię to :)
Zdaję sobie sprawę, że może być ciężko, bo w końcu prawo to poważny kierunek i jest na nim sporo pracy. I nie boję się tej pracy, tylko tego, że mogę odnieść porażkę. A tego bym nie chciała ...

~ ~ ~ ~

Gdy zaczną się studia pewnie znowu będę tutaj rzadko zaglądać :(
Ale ! Obiecuję Wam, że postaram się donosić o ważniejszych wydarzeniach, o tym jak mi się studiuje i czy sobie radzę. Jednak nie wiem, czy będzie to na bieżąco, czy tylko w jakieś wolne dni.
ALE !! Jest jeszcze jednak ważna wiadomość - mój weekend na uczelni będzie trwał 3 dni - piątek, sobota, niedziela  !! Czyż to nie cudownie ?? Zawsze chciałam mieć 3-dniowy weekend :D
Na pewno nie zapomnę o tym blogu :) Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem ♥
A jeśli będziecie chcieli mieć na bieżąco wgląd w moje życie na studiach, to zapraszam na mojego projektowego bloga: 365 Lucky Photo Days - tam na pewno będą się pojawiać najnowsze informacje (teraz nie ma tam zbyt dużej ilości informacji, bo nic się nie dzieje xD).

~ ~ ~ ~

A jeśli już wspomniałam o moim fotograficznym projekcie to jawi się przed nim mroczna przyszłość.
Boję się, że gdy zaczną się wykłady to nie będę mieć czasu na robienie zdjęć, ich obróbkę i publikację. Być może będę skazana na fotografowanie telefonem lub nawet obróbkę na nim, bądź innym urządzeniu, które zamierzam w bliskiej przyszłości nabyć, a nawet publikację z tych urządzeń. Nie chciałabym tego, ale mam wręcz 99% - ową pewność, że (niestety) tak będzie. Mam nadzieję, że jakoś to zniesiecie (jeśli śledzicie mojego drugiego bloga).

A od stycznia ... zamierzam robić projekt 52 weeks (pewnie na tym samym blogu co aktualny projekt, bez zmiany adresu i banera, bo już się do nich przywiązałam i jakoś nie będzie mnie razić, że nie do końca będzie się to zgadzać z ideą nowego projektu :D).
Ale to jeszcze nie jest pewne. Będę jeszcze nad tym myśleć, bo jak wiecie końcówka stycznia i początek lutego to gorący okres dla studentów - tym bardziej dla nowych studentów (patrz ja), którzy nigdy w życiu nie mieli do czynienia z sesją. Projekt 52 weeks wydaje mi się mniej absorbujący niż 365 Days. U mnie pewnie na jednym zdjęciu na tydzień się nie skończy, więc możecie się o to nie martwić xD (no chyba, że faktycznie na maksa nie będę mieć czasu - wtedy będzie tylko jedno zdjęcie na tydzień, niestety).

~ ~ ~ ~

Moi drodzy...zbliża się jesień ! 
 Tak, wiem, wyskoczyłam teraz z tą wiadomością, jak Filip z konopi, no ale musiałam to napisać. Nastały zimne noce (dzisiaj w nocy był przymrozek) i pomimo zapowiadanych jeszcze w tym miesiącu upałów, ja już czuję w powietrzu jesień. Słońce zachodzi już przed 20:00, a wschodzi przed 6:00. Dzień robi się coraz krótszy, noce chłodne (wręcz zimne), a formacje chmur tworzące się na niebie w czasie zachodów słońca przypominają już te jesienno - zimowe (wiecie, takich zachodów słońca nie ma w lecie).
Lubię jesień, więc czekam na nią z niecierpliwością (♥), pomimo strachu przed studiami.

~ ~ ~ ~

Za dwa tygodnie nastanie wrzesień, a ja pomimo tego, że już drugi rok nie muszę iść do szkoły we wrześniu, nadal mam takie dziwne uczucie, jakbym właśnie za te dwa tygodnie miała do niej iść xD
Dziwne to jest, naprawdę dziwne. Ale powiem Wam, że...fajne 

~ ~ ~ ~

Na najbliższe dni moje plany ograniczają się do czytania książki (chcę w końcu skończyć "To" S.Kinga i sięgnąć po coś nowego) oraz oglądania Mistrzostw Świata.
A od poniedziałku zamierzam wziąć się za powtarzanie angielskiego, bo już od ponad roku nie uczyłam się tego języka, a moja styczność z nim ograniczała się do deviantartu i czasami jakiś artykułów i krótkich filmików na yt oraz kilku filmów z napisami.
Co wyjdzie z tego powtarzania to nie wiem, bo na razie mi się nie chce xD Ale wiem, że muszę, bo w okolicach 5-10 września powinnam już mieć rozwiązany test poziomujący na uczelni, więc terminy gonią.
Oczywiście powtarzanie angielskiego nie będzie mi zajmować całych dni. Oprócz tego chcę jeszcze czytać książki i oglądać filmy (o ile przyjdzie mi na nie ochota, bo na razie jakoś nie chce mi się nic oglądać, oprócz tego, co jest w telewizji).
Czasu mało, a planów sporo, oj sporo. I jak pewnie się domyślacie, nie wszystkie zostaną zrealizowane, niestety.

~ ~ ~ ~

A na końcu chciałam Was bardzo przeprosić za taki dłuuuugi post. Mam nadzieję, że nie macie mi go za złe.
Myślę, że napisałam o wszystkim o czym chciałam :) Ale wiecie, pamięć bywa zawodna, i pewnie o czymś zapomniałam xD
Odezwę się niedługo (mam nadzieję, że w miarę szybko :D)

* * *

Zdjęcia na dzisiaj: trochę starości odkopanych w czeluściach dysku :D


2013/08/01

Słoik szczęścia - wielkie otwarcie !

Tak jak obiecałam, jestem tutaj 1 sierpnia z tym szczególnym dla mnie postem.
Słoik otwarty, sukcesy wysypane, pora podzielić się nimi z Wami.

# 29.06.2012
Zdana matura
I to nie tylko zdana, ale zdana bardzo dobrze ! Radość ogromna (pomimo upływu czasu, nadal ją pamiętam). Rok temu jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważnym etapem mojego życia była matura. Teraz, po upływie ponad roku naprawdę doceniam ten "świstek papieru". On też pomógł mi (w końcu) zrealizować moje marzenie ♥
# 13.07.2012
Odgruzowałam swoje otoczenie (klik)
# 16.07.2012
Dostałam się na psychologię (22 miejsce na liście) (klik)
# 23.08.2012
Podjęłam decyzję: rezygnuję ze studiów -> wos i historia będą mi towarzyszyć przez cały rok (klik)
# 21.09.2012
Odważyłam się na zmianę koloru włosów. 
To była naprawdę dobra decyzja ! Nie żałuję jej i nigdy nie będę żałować ! 
# 18.07.2013
Pokonałam strach przez rozmowami telefonicznymi oraz DOSTAŁAM SIĘ NA PRAWO ! (Dlaczego prawo ? oraz Post "na gorąco")

Mam jeszcze kilka sukcesów, ale są one prywatne i nie chcę się nimi dzielić na forum publicznym - mam nadzieję, że zrozumiecie :)

Teraz słoik jest pusty i czeka na kolejne sukcesy. Mam nadzieję, że będzie ich dużo więcej niż te, ukazane powyżej. Zmieniam również datę otwarcia przyszłego słoika. Głównym założeniem było otwieranie go w urodziny, jednak ja urodziny mam bardzo niefortunnie (7 czerwca), więc będzie to czas sesji i pewnie baaardzo wzmożonej nauki. Dlatego postanawiam, że kolejne otwarcie słoika nastąpi w moje imieniny, czyli 26 lipca (jeśli zapomnę - proszę mi przypomnieć xD)
Gorąco zachęcam Was do klikania w podane przeze mnie linki i cofnięcie się razem ze mną w czasie. Przygotowując tego posta, przejrzałam mojego bloga, właśnie od okresu, gdy zaczęłam "projekt szczęście". Dziwnie tak "wejść w przeszłość". Tyle się zmieniło...to aż wręcz niemożliwe. Czasami tak sobie siadam, myślę, i nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. I wtedy uświadamiam sobie, że przecież o to walczyłam przez cały ten rok. I było warto ! Tak, mogę to powiedzieć - było warto !! I naprawdę bardzo się z tego cieszę <3

~ ~ ~ ~

Mamy już sierpień i tym samym nastała dla mnie połowa wakacji. Mam nadzieję, że lepsza połowa, pozbawiona stresów ;)
Jak spędzam czas ? Czytam książki, oglądam filmy, czasami nic nie robię...wakacje <3
Chociaż ostatnio coś nie idzie mi oglądanie filmów (tylko to co w tv) i czytanie książek. Muszę się jakoś zorganizować :)

W planach na końcówkę sierpnia mam powtórkę angielskiego. Trochę go pewnie zapomniałam przez ten rok, a do 15 września muszę rozwiązać test poziomujący na studiach, więc warto by go jakoś dobrze napisać ;)

Kompletuję też już pomału rzeczy na studia @_@

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: stokrotki ♥



2013/07/21

Kiedy marzenia się spełniają...

Pomimo, że jest to moje miejsce w sieci, ciężko mi się tutaj wraca. Ostatnio pisałam do Was na początku czerwca, więc już prawie dwa miesiące temu.
Pewnie większość z Was już zapomniała o mnie i nie zagląda tutaj. Naprawdę przykro mi, że tak długo trwała moja nieobecność tutaj. Wiele rzeczy działo się w moim życiu i na wiele spraw zwyczajnie nie miałam głowy.
Ale teraz postaram się Wam wszystko wyjaśnić.

~ ~ ~ ~

W tym roku (w maju)  pisałam dodatkowe matury, aby dostać się na prawo. Miałam rok przerwy w takiej typowej nauce (nie chodziłam do szkoły, bo ją skończyłam w maju 2012 roku). Na wyniki matur czekałam do końca czerwca i następnie rekrutowałam się na studia. Oczywiście moim głównym kierunkiem było prawo. Aplikowałam również na Komunikację promocyjną i kryzysową oraz Psychologię.
W zeszłym tygodniu, w sobotę dowiedziałam się, że dostałam się na Komunikację promocyjną i kryzysową. Nie cieszyłam się, bo to nie było moje marzenie. Czekałam na wyniki z prawa, które miały się ukazać w poniedziałek (15 lipca). 
W poniedziałek dowiedziałam się, że...się nie dostałam. Zabrakło mi 10 punktów, a w tym roku (wyjątkowo) nie ogłosili listy rezerwowych. Byłam naprawdę załamana. Przepłakałam cały dzień i pół nocy, a rano (z bólem serca) zawiozłam papiery na Komunikację promocyjną i kryzysową. Jednak mała nadzieja tliła się we mnie, że jednak może wszyscy nie złożą dokumentów i może jakimś cudem dostanę się na prawo.
I tak szybko upłynęły dni i nastał czwartek, 18 lipca. Rano dowiedziałam się, że dostałam się na Psychologię (znowu nie byłam zadowolona). Ale po południu miała się kończyć rekrutacja na prawie i miało się okazać czy ogłoszą dodatkowe listy przyjętych.
   
Ogłosili te listy i DOSTAŁAM SIĘ ! Po roku starań, wreszcie mogę powiedzieć, że widzę tego efekty. Naprawdę bardzo się cieszę. To było moje wielkie marzenie i wreszcie się spełniło. Jestem studentką prawa ! 

~ ~ ~ ~

Jak widzicie praktycznie cały lipiec upłynął mi pod znakiem niewyobrażalnych nerwów. Nie spałam po nocach, w dzień nie mogłam się na niczym skupić, oglądałam tylko jakieś filmy, żeby na okrągło nie myśleć tylko o jednym. Nawet nie czytałam książek, bo to wymagałoby skupienia mojej uwagi, a tego nie byłam w stanie zrobić.  
Dopiero od wczoraj mogę poświęcić się czytaniu, z czego niezmiernie się cieszę. Na oglądanie filmów też mam większą ochotę, ale niestety nie można się rozdwoić (a szkoda) i na razie wybieram czytanie :D

Od kiedy dowiedziałam się, że się dostałam na prawo, codziennie budzę się z uśmiechem na ustach ! ♥

~ ~ ~ ~

Ostatnio na blogu pojawiały się tylko recenzje filmów lub książek, a mało pisałam o sobie. W najbliższym czasie się to zmieni, i mam nadzieję, że powrócę do Was w starym stylu i będzie mnie tutaj więcej. Zamierzam wykorzystać te ostatnie dwa miesiące wakacji, bo od października czeka mnie zapewne dużo pracy (w końcu prawo to nie przelewki). Nie oznacza to, że nie będzie już wcale recenzji. Takowe też się będą pojawiać. 
Co się tyczy postów bajkowych, to ich niestety nie będzie. Pochłaniały one za dużo czasu, a ja chcę go poświęcić na coś innego, niż siedzenie przed komputerem. 

~ ~ ~ ~

Jeśli chcecie być ze mną na bieżąco, to oczywiście zapraszam na mojego bloga z projektem 365 Lucky Days (klik) oraz na inne strony, których linki znajdziecie po lewej stronie w ramce "My pages".

* * * 

Zdjęcie na dziś: oko




2013/06/09

Trafny wybór


Tytuł: Trafny wybór
Autor: Joanne Kathleen Rowling
Liczba stron: 512
Data wydania: 27 września 2012
Gatunki: Czarny humor, Tragikomedia, Fikcja literacka, Fantasy

               "Trafny wybór" to pierwsza książka J.K. Rowling dla dorosłych czytelników! Niespodziewanie w rocznicę swojego ślubu umiera Barry Fairbrother, członek rady Pagford. Trzeba przeprowadzić przedterminowe wybory. Rozpoczyna się bezpardonowa walka o władzę, podczas której wychodzą na jaw niechlubne tajemnice szanowanych obywateli. Urocza miejscowość z brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie taka jak dotąd. Wybucha wojna bogatych z biednymi, zbuntowanych nastolatków z rodzicami, wojna żon z mężami i nauczycieli z uczniami. Kto przejmie stołek po Barrym? Kto najdalej się posunie w tym zaciekłym konflikcie? Autorka bestsellerowej serii o nastoletnim czarodzieju tym razem pisze pełną czarnego humoru, błyskotliwą i prowokującą opowieść o prowincjonalnym angielskim miasteczku. "Trafny wybór" to bezlitosny portret społeczności, w której króluje plotka, snobizm i hipokryzja.

       Gdy tylko J.K.Rowling zapowiedziała, że wyda książkę, stwierdziłam, że nic nie może powstrzymać mnie przed jej przeczytaniem. Od jej wejścia na rynek, do momentu, gdy po nią sięgnęłam minęło trochę czasu (spowodowane to było nauką do matur). Powiem Wam szczerze, że trzymałam się z daleka od wszystkich recenzji (na wypadek spoilerów) i teraz też pisząc tą recenzję, nie czytałam jeszcze żadnej, ponieważ mam swoje zdanie o tej powieści i nie chciałabym, żeby jakiś obcy "głos" utkwił w mojej głowie i wpływał na to, co tutaj napiszę.
Powyżej (kursywą) przytoczyłam Wam opis (a raczej zapowiedź, mającą nas zachęcić do kupna i przeczytania książki), jaki pojawia się na stronie sklepu internetowego merlin.pl. Zapowiedź, nie powiem, bardzo interesująca, jednak gdy zaczynamy czytać książkę to już niestety nie jest tak wesoło.
       Zacznę od początku, czyli od okładki (wiem, dziwne, ale postanowiłam rozebrać tą książkę na czynniki pierwsze). Jest ona prosta, wręcz za prosta. Gdyby to nie była książka osławionej pisarki, niewielu pewnie zwróciłoby na nią uwagę w księgarni.
Mnogość postaci. Jest ich naprawdę wiele i dopiero w okolicach połowy książki, może trochę dalej, potrafiłam połapać się kto kim jest (wiem, że nie tylko ja miałam taki problem).
Język. Znajdziemy tutaj dużo przekleństw (które niekoniecznie pasują do każdej przedstawionej w książce sytuacji) oraz opisy "aktów seksualnych", które są płytkie i pozbawione głębi.
Książka została zaliczona do różnych gatunków: czarny humor - ok, tragikomedia - ok (jedna scena jest...no naprawdę tragikomiczna - ma ona miejsce pod koniec książki), fikcja literacka - ok (chociaż podejrzewam, że w jakiś małych, angielskich miasteczkach może dochodzić do przedstawionych w powieści sytuacji), fantasy - tutaj, niestety muszę to napisać: WTF ? Jakim cudem, ktoś przypisał tą książkę do gatunku fantasy ? Nie wiem, nie pojmuję.
Owe "niechlubne tajemnice"...ech, szkoda gadać. Nic co w dziesiejszym świecie by nas nie zaszokowało, jednak mieszkańców Pagford te rzeczy szokują. Pewnie małe społeczności już tak mają. Osobiście żadną tajemnicą nie byłam zaszokowana, ani zaskoczona. Nawet więcej Wam powiem - zanim autorka wyjawia nam je wprost, wcześniej o nich wspomina (zazwyczaj są to jedno-, dwuzdaniowe wzmianki) i właśnie te napomknięcia spowodowały, że od razu wiedziałam o co chodzi i gdy docierałam do momentu ujawnienia prawdy nie byłam zaskoczona. Czegoś takiego zdecydowanie nie lubię. Wolę być zaskakiwana przez pisarkę, niż już na samym początku wszystkiego się dowiadywać.
Jak pewnie widzicie, na razie przedstawiam tutaj praktycznie tylko same minusy książki. Czy powieść ma jakieś plusy ? Szczerze Wam powiem, że ma ich naprawdę mało.
Szybko się ją czyta, a historie są przedstawione zwięźle i prosto (czasami wręcz za prosto i za szybko się wszystkiego dowiadujemy - szkoda, że autorka nie zachowała takiego kunsztu jak w przypadku historii Lorda Voldemorta w "Harry Potterze", gdzie została ona rozciągnięta na wszystkie części i większości faktów dowiadujemy się dopiero w dwóch ostatnich tomach powieści, co powodowało zaangażowanie czytelnika w opowiadaną przez pisarkę historię).
            Czy znajduję tutaj więcej plusów ? Zdecydowanie nie. Spodziewałam się naprawdę dobrej książki, a otrzymałam...no cóż, niezbyt dobrą lekturę, którą co prawda szybko się czyta, ale raczej zbyt dużo po niej nie pozostaje. Zakończenie jest niespodziewane i ma się wrażenie, jakby książka była niedokończona (ale nie w takim sensie, że brakuje tomu, tylko jednego, góra dwóch rozdziałów, które jakoś podsumowałyby książkę).
Piszę to z ciężkim sercem, ale niestety nie polecam Wam tej książki.

No koniec przytoczę Wam jeszcze kilka cytatów, które mają nakłonić czytelników do sięgnięcia po tą książkę:

„Trudno sobie wyobrazić autora, który byłby bardziej kochany przez swoich czytelników”.
„Publisher Weekly”

„To nie magia, ale czarny humor”.
Michael Pietach, amerykański wydawca książki

„J.K. Rowling ma wszystkie zalety wielkiego pisarza. Tworzy wspaniałe postaci i wciągającą fabułę. Ma poczucie humoru i umiejętność oddawania emocji”. 
Arthur Levine, redaktor książki

„J.K. Rowling mogłaby napisać instrukcję obsługi kosiarki, a i tak sprzedałaby się w 2 milionach egzemplarzy. Ona nigdy nie napisze niczego, czego bym nie chciał przeczytać”.
Charles Finch,pisarz


Zwróćcie uwagę, że mówi się w nich głównie o J.Rowling, a nie o "Trafnym wyborze". Myślę, że promocja książki oparła się głównie na fenomenie autorki i jej popularności osiągniętej dzięki sadze o "Harrym Potterze". Czy się sprawdziła ? Myślę, że tak, bo miliony ludzi na całym świecie kupiło egzemplarze tej książki, zachęcone reklamami, opisami, zapowiedziami oraz poleceniami słynnych ludzi. Niestety ja też uległam tym chwytom marketingowym. 
Nie wiem czy książka zbiera pozytywne, czy negatywne recenzje, moja jest zdecydowanie negatywna. 

~ ~ ~ ~

Aktualnie jestem w trakcie lektury "Pachnidła. Historii pewnego mordercy" i napiszę Wam tylko jedno - jeśli chcecie sięgnąć po tą książkę, to nie warto. Jestem w jej połowie i naprawdę się zawiodłam. Znowu szumne zapowiedzi, które przegrywają w zderzeniu z rzeczywistością.

2013/06/07

Birthday

Drodzy państwo mam dzisiaj urodziny. I to nie byle jakie, bo dwudzieste. Już nigdy nie będę nastolatką mającą -naście lat. Teraz to już dorosłość pełną gębą. Zresztą nawet dzieci mi mówią "dzień dobry", więc coś w tym musi być. Dziwne to jest i nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić.
Od października zacznę studia, więc wtedy dorosłość już całkiem mnie pochłonie i nie będzie już odwrotu.

~ ~ ~ ~

Pomimo wakacji dopiero dzisiaj do Was zaglądam. Nie wiem dlaczego, po prostu tak wyszło jakoś dziwnie. W sumie to codziennie chciałam coś tutaj napisać, ale nie wiedziałam co. A jak pojawiał mi się w głowie jakiś pomysł, to zazwyczaj przed snem i rano go już nie pamiętałam. Wiecie pewnie jak to jest.

Od ostatniego wpisu trochę się pozmieniało u mnie. Najważniejsza rzecz - to w końcu mam wakacje ! Nareszcie mogę robić to chcę, nie martwiąc się, że marnuję czas, który mogłabym poświęcić na naukę. Więc czytam książki, robię zdjęcia (wcześniej też robiłam, ale teraz mogę się temu bardziej poświęcić i realizować projekty, o których myślałam cały rok). W planach mam jeszcze oglądanie filmów i seriali.
Jeśli pytacie o te dwie matury, które pisałam, to poszły mi nawet dobrze. Nie było tak źle, jak myślałam.
Na studia się już zapisałam, teraz tylko pozostaje mi czekać na wyniki matur, a potem na wyniki rekrutacji (do 15 lipca). Staram się na razie o tym nie myśleć i powiem Wam, że nawet mi się to udaje. Mam tyle rzeczy do roboty, że skupiam się na nich, nie myśląc o studiach i jakoś to leci.

Wybaczcie krótki post i brak zdjęcia, ale idę świętować swoje urodziny ! Obiecuję, że w najbliższej przyszłości napiszę coś więcej (myślę nad recenzją "Trafnego wyboru") :)
A zainteresowanych zapraszam tutaj: klik, gdzie możecie zobaczyć mojego torta :)

~ ~ ~ ~

Wszystkim, którzy złożyli mi już dzisiaj życzenia chciałabym gorąco podziękować za pamięć :*