2012/10/31

Halloween - to dzisiaj

Halloween - hasło, które spędza sen z powiek wielu konserwatystom. Ja jednak nie chcę się skupiać na tym aspekcie tego zwyczaju, tylko przedstawię Wam kilka informacji na jego temat.



Wbrew pozorom nie jest to "nowe" święto. Liczy ono już sobie 2000 lat, a zapoczątkował je Celtycki lud, obchodząc 31 października święto zwane "Wigilią Wszystkich Świętych". Według dawnych wierzeń dusze zmarłych wracały w następnym roku na ziemię, żeby wejść w ciała żywych. Aby temu zapobiec, 31 października Celtowie konstruowali przeróżne, straszne maski i przebrania, mające imitować demony i upiory. Przebrani tańczyli wokół rozpalonych ognisk, robiąc dużo hałasu, żeby je odpędzić, jak najdalej od ludzkich siedzib. Był to dobry czas na wróżenie, gdyż uważano, że otwierają się wrota przyszłości, a mnogość przebywających na ziemi dusz, pomaga wróżbitom.
Dopiero w XIX wieku to nietypowe święto przywędrowało, wraz z irlandzkimi imigrantami, do Ameryki.

Dziś jest to jedno z ulubionych świąt mieszkańców nowego kontynentu. 
Halloween zagnieździło się w amerykańskiej kulturze na stałe. W nocy z 31 października na 1 listopada, miłośnicy Halloween, podobnie jak starożytni Celtowie, przebierają się za duchy, potwory i czarownice i urządzają pochody przez ulice miast.



Święto, to ma jednak inne oblicze. Dziś oznacza, przede wszystkim dobrą zabawę. Najsłynniejsza halloweenowa parada odbywa się co roku w Greenwich Village na nowojorskim Manhattanie i jest organizowana głównie przez miejscowych gejów.
Tej nocy przebrane dzieci chodzą grupami od domu do domu, pukają do drzwi i domagają się słodyczy - jeśli ich nie otrzymają, straszą gospodarzy. Obyczaj ten, zwany "trick or treat" (sztuczka albo poczęstunek), wywodzi się z czasów wczesnego średniowiecza. Ówcześni chrześcijanie podczas uroczystości Wszystkich Świętych, chodzili z wioski do wioski, żebrząc o "ciasto dla duszy", czyli chleb z rodzynkami. Ofiarodawcom obiecywali modlitwy za dusze ich bliskich zmarłych.
A więc jak widzimy nie wszystko co związane z Halloween pochodzi od pogan.



Z Halloween związanych jest wiele zabaw i zwyczajów. Najbardziej znane z nich to:
* Scary Farm (straszne farmy, czyli zaadaptowane na ten cel duże przestrzenie, gdzie tworzone są specjalne scenerie, wyglądające jak wystrój planów grozy takich jak "Drakula" lub "Mumia")
* Trick or Treat (najbardziej znana zabawa, kojarzona przez wszystkich, występująca w wielu amerykańskich filmach - dzieci chodzą po okolicy i odwiedzają mieszkańców zbierając słodycze)
* Apple bobbing (łapanie jabłek w miednicy)


Zabaw jest naprawdę wiele i trudno je wszystkie tutaj wymienić. 

Halloween jak każde święto ma swoje symbole:
* wydrążona dynia - inaczej Jack-o'-lantern (jeden z najbardziej znanych symboli na całej kuli ziemskiej)

deviantart.com
* nietoperze
* czarownice
* czarne koty
* przebieranie się w kostiumy
* kolory: czarny i pomarańczowy
* w Irlandii obowiązuje zasada, że po 1 listopada nie zbiera się dzikich owoców, bo mogą być zatrute

Halloween przywędrowało do Polski w latach 90 - tych. Nie jest tak popularne jak w USA, Kanadzie czy też Wielkiej Brytanii. 

Czy sama popieram to święto ? Nie postrzegam tego w takich kategoriach. Żyjemy w takim społeczeństwie, że powinniśmy być otwarci na wiele nowości. Halloween samo w sobie nie jest złe. Czasami warto się zabawić :)
I dlatego nie roztrząsam tutaj poglądów "przeciw", tylko skupiam się na pozytywnym aspekcie tego obrzędu. 


I jeszcze na koniec, związana z Halloween mała anegdotka, 100 % autentyczna.

Pamiętam jak byłam w podstawówce, to nauczycielka angielskiego postanowiła zorganizować imprezę Halloweenową. Pech chciał, że właśnie tego dnia co miała się odbyć impreza,  w kościele była jakaś msza albo nabożeństwo różańcowe (już teraz nie pamiętam w jakiej intencji, grunt że ważna dla katechetki). Oczywiście szkolna katechetka, gdy tylko się o tym dowiedziała, zaraz pobiegła (tak, to określenie jak najbardziej trafne) do anglistki i starała jej się to wyperswadować. Pech chciał, że rozmowa toczyła się na szkolnym korytarzu na przerwie. Oczywiście, jak to w szkole, zaraz zebrała się spora grupka gapiów i z zapartym tchem i o mało nie pokładając się ze śmiechu, słuchała wymiany zdań pomiędzy dwiema paniami. Sytuacja była o tyle komiczna, że katechetka wzrostem nie grzeszyła - liczyła sobie jeden metr i pięćdziesiąt centymetrów - a nauczycielka angielskiego w szpilkach miała wzrost około jednego metra i osiemdziesięciu centymetrów. Głosy pań roznosiły się po całym korytarzu, a one zdawały się nie widzieć tych wszystkich uczniów (bo w tym czasie zebrała się tam już prawie cała szkoła). Wszyscy myśleli, że zaraz dojdzie do rękoczynów (niestety, nie doszło). Sytuację uratował dzwonek na lekcję. Panie zaskoczone tym, że ktoś (w tym przypadku dzwonek) ośmielił się im przeszkodzić, rozeszły się każda w swoją stronę. Oczywiście pokłócone były na wieki, bo jak się domyślacie impreza się odbyła. 


~ ~ ~ ~

Zima przyszła do nas 28 października. Miałam wtedy napisać posta, z cyklu "ludzie, spadł śnieg", ale po co ?  Przecież każdy to widział xD A nawet jakby nie miał w domu okien, to dowiedziałby się o tym z facebooka.


Kiedyś śniegu nie lubiłam, ale od jakiś 2 lat go pokochałam. Uczucie przyszło znienacka i tak pozostało. Wiadomo, że zima w mieście bardzo szybko z przyjemnego białego puchu staje się błotnistą breją, ale pozostają jednak takie obszary, gdzie śnieg jest bielusieńki i przyjemnie skrzypi pod stopami.



Śnieg sprawił, że poczułam jakby świąteczną atmosferę...a tutaj dopiero początek listopada.



Przeglądając facebooka natrafiłam na pewien obrazek, który po chwilowej konsternacji wywołał u mnie atak śmiechu: 



Jeszcze jeden malutki obrazek, z którego treścią niestety muszę się zgodzić. Idąc po oblodzonych chodnikach właśnie tak się czuję. 


Dzisiaj mamy 31 października i po śniegu praktycznie nie ma już śladu. Gdzieniegdzie pozostały malutkie kępki białego, skrystalizowanego "puchu". Za to zimno jest jakby była już zima...

~ ~ ~ ~

Na grobach dużo ludzi, oj dużo. Dlatego człowiek z aparatem może wmieszać się w tłum...

~ ~ ~ ~

Nauka dobrze mi idzie. Nie mogę narzekać. Przyzwyczaiłam się już do codziennej rutyny i nie sprawia mi już ona problemów. 
Brakuje mi trochę lenistwa, czytania książek, nic nie robienia. No ale trudno, trzeba się poświęcić, żeby coś osiągnąć. 
Na książki i lenistwo zawsze przyjdzie pora...tak sądzę. 


~ ~ ~ ~

Kto z Was pamięta tą bajkę ?



Ja pamiętam ja baaaardzo dobrze. W dzieciństwie oglądałam ją praktycznie codziennie.
Szkoda, że wraz z wiekiem zatracamy zdolność oglądania bajek, tak jak oglądaliśmy je będąc dziećmi. Teraz, jako dorośli ludzie widząc początek bajki, od razu znamy jej zakończenie, wiemy co zrobią bohaterowie, co powiedzą, jak się zachowają. 



O dziwo pamiętam jeszcze ten odcinek o_O


Zastanawiam się nad cyklem postów o bajkach z mojego dzieciństwa. Co o tym sądzicie ? :)

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: nadal w pryzmacie wakacyjnym - poranne światło.




2012/10/23

Idzie zima

I nareszcie czuć w powietrzu prawdziwą, chłodną jesień. Powietrze jest ciężkie, przesycone dymem i zimnem.
Dzisiaj pierwszy, od dłuższego czasu dzień bez słońca - dzień chłodny, pochmurny i prawdziwie jesienny. Za oknem nadal feeria jesiennych barw - żółty, czerwony, czasami nawet jeszcze zielony - ale jednak czuć, że to już nie to, co było.
"Moje" piękne, złote drzewko straciło wszystkie liście, samotna jabłonka teraz też jest naga - pozostały na niej tylko pojedyncze jabłka, co wygląda nieco komicznie. Trawy żółkną, brązowieją, kładą się na ziemi, jakby zmęczone przedłużającym się ciepłem.
W tym roku drzewa wyglądają dziwnie. Jest prawie początek listopada, a one nadal mają - przynajmniej większość z nich - liście. I to liście w pięknych, złocisto - złotych kolorach. Przyroda wiecznie nas zaskakuje.
Codzienne mgły utrzymują się od godzin wieczornych do popołudnia dnia następnego. Gdy wyglądam w nocy przez okno nie widzę nic oprócz mlecznej powłoczki - magicznie *.*
Od czwartku mroźne noce ♥ klik, a więc mgieł już nie będzie. Są to ostatnie dni i noce, żeby na nią popatrzeć, zauroczyć się jej pięknem.
W sobotę możemy się spodziewać opadów śniegów. Mam nadzieję, że nie będzie to tylko pusta zapowiedź i jednak śnieg spadnie.



~ ~ ~ ~

Nie ukrywam, że taka pogoda jest mi bardzo na rękę. Od razu lepiej mi się uczy - siadam do książek i nauka idzie jakoś szybciej, niż jak za oknem króluje słońce.
Samo powtarzanie i uczenie się nie sprawia już mi większych problemów - rutyna, że tak powiem XD
Cieszę się, że nie zrezygnowałam z marzeń i się nie poddałam.



Oczywiście na początku było trudno - ciężko mi było skupić się na czymkolwiek. Mój mózg wołał tylko: "Zostaaaaw tooo", ale, jak widać, jakoś go uciszyłam ^^
Teraz uczę się praktycznie codziennie, a gdy tego nie robię jest mi tak jakoś "dziwnie" - a więc to dobry znak, że już się przyzwyczaiłam do nauki :)




~ ~ ~ ~

Dzisiaj obudziłam się o 13.30. Patrząc na zegarek wiszący naprzeciwko mojego łóżka nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że bateria się wyczerpała i wskazówki zegara zatrzymały się na 1.30 w nocy. Niestety nie. To była rzeczywistość.


* * *

Zdjęcie na dzisiaj: wakacyjna lampa



2012/10/18

7 021 836 029

Na świecie żyje 7 021 836 029 ludzi. Każdy z nich codziennie wykonuje setki czynności, ma swoje marzenia, pragnienia, zmartwienia i smutki.
Czasami zastanawiam się co w danej chwili robią np. mieszkańcy Kanady, Włoch, Wenezueli czy Argentyny. Czy śpią, czy oglądają zachód słońca, czy się uczą, pracują, zmywają naczynia, bawią się z psem ?
Zawsze takie refleksje nachodzą mnie, gdy widzę sunący po niebie samolot (dlaczego wtedy, nie wiem). Zastanawiam się co widzą ci ludzie, co myślą, o czym marzą, co robią w życiu.
Każdy z nas codziennie pędzi, zatracając się w swoich obowiązkach. Nie zastanawiamy się nad życiem, robimy to, co od nas wymagają, czasami nawet nie pytając się po co to robimy.
Zatrzymajmy się na chwilę. Spójrzmy w niebo, pooglądajmy chmury, obejrzyjmy zachód słońca, policzmy gwiazdy. Korzystajmy z życia. Otaczający nas świat jest naprawdę piękny :)


~ ~ ~ ~

Pogoda niestety nadal mi nie sprzyja - całodzienne słońce nie jest tym, o czym marzę. Podobno najbliższy weekend ma być ostatnim takim ciepłym weekendem tej jesieni - zobaczymy.
Ale cóż, nie ma co narzekać, uczyć się trzeba, a muszę Wam powiedzieć, że nawet mi ta nauka dobrze idzie. Nawet z wosem nie mam większych problemów. Do zwykłej nauki dołączyłam robienie zadań maturalnych i pisanie prac wymaganych na rozszerzeniu, a w najbliższym czasie być może zacznę robić jakieś arkusze. Dobrze jest, i mam nadzieję, że nadal tak będzie :)

~ ~ ~ ~

Z wiadomości pewnego serwisu meteorologicznego dowiedziałam się, że jest bardzo prawdopodobne, iż na Wszystkich Świętych może spaść śnieg. Super *.* Oby się to sprawdziło :)



~ ~ ~ ~

Pewnie każdy z  Was kojarzy sprawę tzw.: "Basenu Narodowego". Internet został zalany memami na ten temat, świat opłynęła wiadomość, że w Polsce nie ma prognoz pogody, a w mediach nadal trwa przepychanka kto jest winny temu, że dach nie był zamknięty. Cóż, czy kiedyś coś u nas odbyło się normalnie? XD
Whatever. Ażeby nie pozostać na uboczu, ja też wstawię tutaj mema, który na pewno wszystkim miłośnikom "Piratów z Karaibów" się spodoba.



~ ~ ~ ~

Wczoraj jakoś tak przypomniały mi się święta Bożego Narodzenia i cała atmosfera związana z nimi. Zaczęłam oglądać zdjęcia, wspominać i jakoś tak się wzruszyłam. Tęsknię za świętami...

kwejk.pl


Cieszę się, że w tym roku nie będę musiała przejmować się nauką, szkołą, goniącymi mnie obowiązkami. Będą to moje pierwsze święta w pełni beztroskie, takie, jakie pamiętam jeszcze z dzieciństwa.

~ ~ ~ ~

Za niedługo w radiu pojawią się świąteczne piosenki. Uwielbiam ich słuchać ♥
A zakupy w supermarketach okraszone taką muzyką od razu stają się przyjemniejsze <3






* * *

Zdjęcie na dzisiaj: zakaz parkowania



2012/10/16

Deszcz *.*

Dzisiejsza pogoda jest pogodą idealną - zimno, szaro i baaardzo deszczowo. Tak jak lubię najbardziej.
W tym roku rzadko kiedy pada deszcz, a więc te chwile z nim trzeba naprawdę szanować i celebrować.

Poniżej taka mała infografika "Za co kochamy jesień ? ". Jeden punkt jest dla mnie troszkę niezrozumiały i uważam, że nie pasujący do tej pory roku: "Za odcięcia prądu przez burze". Burze  to domena lata, a nie jesieni, i autor tej grafiki raczej się troszkę pomylił XD Ale reszta jak najbardziej się zgadza.




~ ~ ~ ~

Nauka idzie mi już zdecydowanie łatwiej niż jeszcze na początku października. Nie mam już większego problemu z tym, żeby wziąć do ręki książkę i pogłębiać wiedzę. Ostatnio napisałam nawet pracę z wosu z poziomu rozszerzonego i mówiąc skromnie - łatwo i przyjemnie mi się ją pisało. 
Dzisiaj przerwa w nauce, bo musiałam załatwić kilka spraw, a więc jakoś tak mi dziwnie, że się nie uczyłam. I sennie jakoś, ale to pewnie przez to, że mało dzisiaj spałam. 

~ ~ ~ ~

Pewnie każdy z Was zna ten obraz: 

Eugène Delacroix,Wolność wiodąca lud na barykady



Ja z tym obrazem spotkałam się kilka lat temu, w czasach gimnazjalnych i od razu mnie zauroczył. Nie wiem co takiego w sobie ma, ale zawsze przyciąga mój wzrok. 
Autor obraz namalował w 1830 roku. Postać wolności jest uosobieniem Marianne, jednego z symboli narodu francuskiego, alegorią wolności i rozumnego myślenia. Marianne ma na głowie frygijską czapkę, która jest symbolem rewolucji francuskiej z 1789 roku. Rewolucjoniści na obrazie pochodzą z różnych klas społecznych. 
Dlaczego piszę o tym obrazie ? Ano dlatego, że ostatnio natrafiłam w Internecie na bardzo ciekawą wersję tego obrazu:


Jest to oczywiście raczej wersja dla dzieci oraz dla osób mających odpowiedni dystans do historii. Zdecydowanie nie polecam tej wersji tym, którzy nie orientują się w faktach historycznych i nie znają zjawiska jakim była rewolucja francuska - ich odsyłam do oryginalnej wersji dzieła. 
Wszystkim gorąco polecam poczytanie wiadomości na temat tego obrazu (niekoniecznie z wikipedii). 

~ ~ ~ ~

Nadal nie wpadłam na to, jak dodać zakładki do bloga. A więc najprawdopodobniej założę dodatkowego bloga, na którym będą pojawiać się opowiadania/historyjki itp. I może dodatkowo do tego bloga założę fanpage na facebooku, aby łatwiej Wam było śledzić mojego nowego bloga. Zobaczymy. 

* * * 

Zdjęcie na dzisiaj: deszczowo przez samochodową szybę



2012/10/11

Tak wiele się zmieniło od tamtej jesieni

Dzisiaj w sieci natrafiłam na poniższy obrazek i muszę się z nim zgodzić.


W moim życiu wiele, naprawdę wiele się zmieniło :

  • Razem z rozpoczęciem klasy maturalnej, zaczęłam robić prawo jazdy. Cały kurs zabrał mi dużo cennego czasu (od września do połowy listopada, a egzamin miałam 9 grudnia o 7 rano - teoretycznie powinien być śnieg, bo grudzień, zima i te sprawy, ale (!) gdy zdałam egzamin i przejechałam do domu to lunął deszcz !), ale czy żałuję ? Nie, raczej nie. Cieszę się, że mam to już za sobą. Prawko zdane za pierwszym razem - rzecz bezcenna. Gdybym miała jeszcze raz to przeżywać, te nerwy w oczekiwaniu na to, aż egzaminator wywoła mnie na egzamin...nie, dziękuję XD
  • Zmieniłam swoje nastawienie do życia - z baaaardzo pesymistycznego na optymistyczne. Oczywiście nie jest łatwo, bo walkę o siebie rozpoczęłam dopiero w czerwcu tego roku, ale każdego dnia staram się walczyć o uśmiech na mojej twarzy i pozytywne myślenie.
    Gdybym wtedy nie podjęła walki o swoje szczęście, pewnie nie odważyłabym się podjąć decyzji o rezygnacji ze studiów i nadal tkwiłabym w hermetycznej skorupie - na zewnątrz uśmiech, a wewnątrz wrak człowieka.
    Pomogła mi w tym moja przyjaciółka (M. - ♥). To ona przesłała mi pewnego czerwcowego dnia ten oto link: Happyholic. No mówiąc szczerze, nie zapałałam do niego od razu jakąś porywczą miłością. Wiadomo, byłam nastawiona do wszystkiego pesymistycznie i nie wierzyłam, że jakiś blog może mi pomóc. O jak mylne były moje wyobrażenia.
    Gdy po krótkim czasie niechęci, zmusiłam się do przeczytania tego bloga poczułam się (o dziwo) lepiej, jakby lżej. Od razu postanowiłam założyć sobie "Zeszyt szczęścia" i zapisać do niego większość rad z bloga oraz dołożyć swoje, znalezione w sieci. Wykonałam również akcję "Odgruzuj swoje otoczenie", o której możecie przeczytać tutaj: Odgruzuj swoje otoczenie. Założyłam sobie również Słoik sukcesów, o którym Happyholic pisze tutaj: Słoik Sukcesów, a mój możecie znaleźć tutaj: klik.
    Polecona przez Happyholic książka "Jedz, módl się i kochaj" uporała się z wszystkimi moimi złymi myślami i problemami - nareszcie mogłam przeczytać o kimś, kto myślał tak samo jak ja, przeżywał problemy, z którymi równie jak ja nie mógł sobie poradzić. W "Zeszycie szczęścia" znalazły się oczywiście cytaty z tej książki, a gdy tylko otrzymałam czytnik e-booków, książka trafiła na niego, aby zawsze była blisko mnie i w chwilach naprawdę dużych słabości i problemów mogła mi pomóc "ogarnąć się życiowo". 



  • Zaczęłam cieszyć się z jesieni - z pięknych barw liści, z porannych mgieł, przymrozków, chłodu, deszczu, szarości. Nie wiem czym to jest spowodowane, być może tym, że nie muszę chodzić do szkoły, ale naprawdę polubiłam jesień. Nie wiem nawet, czy nie bardziej niż wiosnę. 


  • Mam maturę. Może to nic ważnego, ale jednak mam ten "papierek" i to nawet zawierający dobre wyniki.
  • Poczułam się tak naprawdę dorosła. Fajne uczucie powiem Wam :D
  • Zaczęłam doceniać otaczające mnie piękno - zachody słońca, deszcz, fantazyjne kształty chmur, rosę na trawie.

~ ~ ~ ~

Jak wiecie, od 2 października zaczęłam naukę do matury z wosu i historii. Na razie z historią idzie mi dobrze, bez żadnych większych problemów sobie powtarzam wszystko z tego zacnego przedmiotu, gdyż pamiętam jeszcze większość z maja. 
WOS...i tu niech komentarzem będzie ten obrazek:




No z wosem nie jest łatwo...a z rozszerzeniem z tego przedmiotu to już tym bardziej. No ale wyjścia innego nie mam, i staram się nie skarżyć. 

~ ~ ~ ~

Na zewnątrz nareszcie chłodna, czasami zimna i deszczowa jesień. Jak już pisałam w poprzednich postach, wolę, gdy nie świeci słońce, jest szaro i ponuro, wtedy o wiele łatwiej jest mi się uczyć. 
Dzisiaj pogoda mnie zawiodła - było słońce. Ale uczyć się trzeba, nie ma wymówek - i jakoś podołałam. 
Z tego co przeczytałam przed chwilą na pewnym portalu meteorologicznym, zapowiada się 5 pochmurnych dni ♥

~ ~ ~ ~

Wiecie, że każdy z nas potrafi patrzyć w przeszłość ? Tak, dobrze czytacie, w przeszłość. 




* * *

Zdjęcie na dzisiaj: widok z wakacyjnego okna



2012/10/07

Dzicz

Idąc ulicą, mijam grupki rozwrzeszczanych licealistów i uczniów techników. Wymijam ich z poczuciem niezależności. Wiem, że nade mną nie wisi żaden nauczyciel, żaden sprawdzian, żadne reguły. Czuję się wolna i dorosła. Mogę samodzielnie podejmować decyzje, nikt  mnie do niczego nie zmusi.
Gdy przechodzę obok nich, albo widzę ich po drugiej stronie ulicy, mam wrażenie, że czasy liceum były bardzo dawno a ja postarzałam się o jakieś 20 lat. Patrzę na nich i widzę stado głośnych zwierząt wypuszczonych z klatki na te kilka godzin szkoły i kilkanaście minut po niej. Zresztą w mojej dawnej szkole sytuacja pewnie wyglądała tak samo, tylko gdy do niej chodziłam to nie zauważyłam tego zjawiska. Ale teraz to widzę, i zwyczajnie nie wiem co mam myśleć. Niby są to ludzie w moim wieku, albo o rok młodsi, a ja zwyczajnie zastanawiam się czy przypadkiem nie są to przedszkolaki. I potem krąży opinia, że wszyscy młodzi ludzie są tacy: głośni, nieodpowiedzialni, wulgarni, aroganccy. Otóż nie wszyscy (ale większość, niestety) ! Ja taka nie jestem i czuję się z tego dumna.
Pewnie myślicie, że gadam jak jakaś stara baba, ale po prostu przez te wakacje dojrzałam. Miałam kilka sytuacji, w których musiałam podjąć ważne decyzje i to spowodowało, że inaczej teraz patrzę na życie i otaczających mnie ludzi. Dlatego zauważam takie zachowania, na które kiedyś nie zwróciłabym uwagi, albo przeszłabym wobec nich obojętnie. Teraz one mi zwyczajnie przeszkadzają.
No cóż, starzeję się i tyle.

~ ~ ~ ~

Jesień w pełnej krasie. Wietrznie, deszczowo, zimno - lubię to ♥
Zwyczajnie już za długo było ciepło. Dobra pogoda nie sprzyja nauce, a więc z niecierpliwością czekałam na to, aż się zepsuje. No i w końcu się doczekałam. Mam nadzieję, że od jutra będzie ponuro, szaro i zimno. Wtedy od razu lepiej mi będzie zasiąść do książek - ubrać ciepły dres i zrobić sobie kubek gorącej herbaty z cytryną.

~ ~ ~ ~

Kolejny wieczór i kolejny powrót do czasów dzieciństwa. Tym razem film "Harry Potter i Kamień Filozoficzny".





Pamiętam to jak dzisiaj, gdy mama przyniosła mi z biblioteki pierwszą część przygód Harry'ego Pottera. Miałam wtedy 7 lat i z ogromnym zaciekawieniem zagłębiałam się w przygody małego czarodzieja. Na kolejne części czekałam już z niecierpliwością i pochłaniałam je w przeciągu tygodnia - nawet te najgrubsze tomy. Ostatnią książkę przeczytałam cztery lata temu, mając 15 lat.
Natomiast nie pamiętam, kiedy obejrzałam po raz pierwszy film o Harrym. Co nie zmienia jednak faktu, że pomimo tego, iż film nie powstał w tym samym czasie co książka, to jednak przypomina mi on dzieciństwo i ten moment, gdy dostałam w swoje dziecięce łapki pachnącą magią książkę.
No mówiąc krótko, dorosłam z tymi książkami i filmami. Już do końca mojego życia będą one mi się kojarzyć z beztroską i dzieciństwem. 



~ ~ ~ ~

Jeśli chodzi o publikację moich opowiadań to nie podjęłam jeszcze decyzji, gdzie będę je dodawać. Przydałaby mi się zakładki na blogu, ale nie wiem jak się je dodaje do szablonu. A więc jeśli ktoś potrafi tak zmodyfikować szablon, aby pojawiły się dodatkowe zakładki, to bardzo prosiłabym o radę.
Gdy nie uda mi się tego zrobić, najprawdopodobniej założę osobnego bloga, służącego tylko do przedstawiania moich opowiadań.

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: jeszcze ze zbiorów wakacyjnych - fascynujące chmury






2012/10/05

Wieczór filmowy

Nie ma nic przyjemniejszego jak łóżko, przyjemnie ciepła kołdra, piżamki, ciało wysmarowane aromatycznym balsamem z masłem shea, miska popcornu i wieczorny film, który przypomina mi czasy dzieciństwa.
W dzisiejszy wieczór stacje telewizyjne wyjątkowo rozpieszczają nas propozycjami filmowymi. Ja zdecydowałam się na "Park jurajski". Film, który uwielbiam, kocham etc. Dlaczego ? Nie wiem. Może dlatego, że powstał w roku, w którym się urodziłam ? Zresztą, światową premierę miał dokładnie 2 dni po moim urodzeniu, tj. 9 czerwca.
Nie zmienia to jednak faktu, że ubóstwiam wręcz całą tą trylogię, Mogłabym ją oglądać milion razy, a i tak by mi się nigdy nie znudziła.

~ ~ ~ ~

Nie wiem czy uwierzycie, ale wczoraj wieczorem, a praktycznie już w nocy (ok. 22) miałam burzę O_O
Wiało okropnie, padało, grzmiało i błyskało O_O
Dzisiaj też pogoda nie jest na zewnątrz lepsza niż wczoraj - słyszę, że wieje, a więc głębiej zapadam się pod kołdrę i nie zamierzam spod niej wychodzić. Przynajmniej do końca filmu ♥



~ ~ ~ ~

Pewnie chcielibyście wiedzieć jak mi idzie nauka ? Otóż tak: z historią nie mam problemów. Pamiętam jeszcze to, co uczyłam się do matury w maju, i teraz to wszystko tylko powtarzam. Z wosem jest już gorzej. Tutaj odzywa się moja niechęć do tego przedmiotu. Ale niestety nie mam wyjścia, muszę zacisnąć zęby i ogarnąć to jakoś. Jedyne co muszę zmienić w moim dotychczasowym systemie nauki to ograniczenie ilości książek, które staram się naraz ogarnąć. Za dużo. Musze pomału, po kolei. Czasu raczej mi nie zabraknie.
Jeśli uda mi się, za rok o tej porze powinnam być wykończona po wykładach (ale szczęśliwa - jeśli to będą studia prawnicze) i cieszyć się, że jest piątek i czeka mnie weekend. 



* * *

Zdjęcie na dzisiaj: po zachodzie słońca





2012/10/02

First day

Szaro, chłodno, brak słońca - to idealna pogoda na naukę. Wtedy nie pojawiają się w naszej głowie myśli: "Jest tak pięknieee, a ja muszę siedzieć i się uczyć >_>". Wbrew pozorom ładna pogoda nie sprzyja nauce, a raczej rozleniwieniu i myśleniu o wakacjach i czasach beztroski.
Pewnie dziwicie się dlaczego tak nagle piszę o nauce. Otóż  obudziłam się dzisiaj rano (patrz -> 11 XD), ubrałam ciepły dres i wełniane skarpetki i rozpoczęłam przygotowania do matur z historii i wosu. O ile historia idzie mi łatwo, miło i przyjemnie, o tyle wos to jakaś masakra. Zwyczajnie nie lubię tego przedmiotu, a tutaj jestem zmuszona, żeby go zdać i to najprawdopodobniej na poziomie rozszerzonym >_>
Na początek, żeby nie przedobrzyć, uczyłam się nieco ponad godzinę, ale już pod koniec raczej czytałam niż się uczyłam. Niestety długie wakacje dały o sobie znać i jestem baaardzo ospała. Czas to zmienić.

Tak miałam ochotę zrobić




Razem z nowymi obowiązkami zniknęły myśli, że "jestem beznadziejna, bo nie poszłam na studia", a w mózgu królują epoki brązu i żelaza oraz pojęcie człowieka, jako istoty społecznej.
Na początek nie jest źle, coś tam się dzisiaj nauczyłam. Nie jest tego dużo, ale zawsze coś.
Dzisiaj już nie będzie nauki, tyle wystarczy. Poczytam sobie może jakąś książkę, obejrzę tv. Nie mam na razie innych obowiązków, a więc trzeba korzystać, bo za rok studia !
I tego się muszę trzymać: "Za rok studia !".

~ ~ ~ ~

Po domu roznosi się zapach pieczonego kurczaczka ♥ Wołają na obiad...
Znikam. Czeka na mnie pyszne jedzenie, a potem relaks pod przytulnym kocem, przy książce, kubku gorącej owocowej herbaty oraz grającym w tle telewizorze.

~ ~ ~ ~

Jak pewnie wiecie od czasu do czasu piszę - jakieś krótkie opowiadania, historyjki itp. Jak myślicie: lepiej założyć osobnego bloga czy opowiadania dodawać tutaj ? Czekam na Wasze opinie, które możecie wyrażać w sondzie, którą znajdziecie po lewej stronie mojego bloga, na samej górze.

~ ~ ~ ~

EDIT: Jednak wróciłam do nauki. Przeczytałam kilka kartek w książce i odłożyłam ją na półkę (oczywiście czytnik mam na myśli XD). Jakoś nie miałam na nią ochoty. Za to z ochotą chwyciłam książkę z historii i przeczytałam z zapałem kilka tematów.


* * *

Zdjęcie na dzisiaj: przepraszam za to zdjęcie, taki sobie staroć liczący bodajże 2 lata (?). Posta nie pisałam na moim laptopie i nie miałam dostępu do innych zdjęć. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.