2012/11/24

"Przeczucie"

Rzadko który film zapada mi na długo i głęboko w pamięć. Są filmy, które wzruszają mnie do łez i tkwią w pamięci jeszcze długo po ich obejrzeniu (np. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona", "Bodyguard"), są filmy, które oglądam i już po kilku dniach trudno jest mi sobie przypomnieć o czym były, są filmy, które pamiętam, ale nie wzruszają mnie - ot, po prostu zwyczajne filmy do obejrzenia.
Po co to piszę ? Nie tak dawno (w sierpniu) trafiłam, przez całkowity przypadek, na pewien bardzo ciekawy i wciągający film - "Przeczucie". Nie jest to może jakiś głośny przebój kinowy (albo nie pamiętam, że był głośny) obsypany Oskarami, jednak w głównych rolach możemy spotkać znanych aktorów: Sandrę Bullock i Juliana McMahona. Jest to jeden z tych filmów, który wzruszył mnie do łez i zapadł w pamięć na długo, o ile nie na zawsze.





Przewidywanie przyszłości, prorocze sny, instynkt, który nam podpowiada, co w danej chwili będzie odpowiednie, przeczucia, którym często ufamy oraz wiele innych nadprzyrodzonych zdolności spotykamy nie tylko w świecie stworzonym przez twórców filmowych lub autorów książek, ale również i w życiu. Niektórzy, aby dowiedzieć się, co się wydarzy, korzystają z pomocy znanych na całym świecie i od wieków, wróżek, a inny sami potrafią zobaczyć przyszłość. Co natomiast by było, gdybyśmy się pogubili we własnym życiu do tego stopnia, że nie wiedzielibyśmy co się dzieje teraz, co było, a co będzie? Nie byłoby łatwo, a właśnie w takim stanie znalazła się Linda Hanson (Sandra Bullock), główna bohaterka filmu.
Reżyser - Mennan Yapo - postawił na maksymalny realizm. Realizacja tego założenia spowodowała, że oglądałam życie. Faktem jest, że nie było takie, jakie widzimy na co dzień, ale nie była to fantastyka rodem z gier komputerowych. 

Główna bohaterka była zwykłą kobietą prowadzącą monotonne życie pełne tradycyjnych problemów rodzinnych, jak np. oddalenie się od męża do czasu, kiedy wszystko się niemal przewróciło do góry nogami. Brak chronologii dodatkowo spowodował u mnie, jako widza uczucie chaosu, za pewne podobne do tego, który czuła sama Linda (oglądając film wczuwamy się w jej przeżycia). 
Pewnego dnia dowiaduje się o śmierci męża, lecz kolejnego dnia, kobieta, której świat się prawie zawalił, spotyka swego ukochanego spokojnie siedzącego w kuchni i popijającego kawę (lub herbatę) i to nie jest żaden duch. Tak jak każdy człowiek uznała minione wydarzenia za sen, tylko budząc się w dzień pogrzebu Jima traci głowę. Następują kolejne niewyjaśnione sytuacje, spotyka niby nowych ludzi i przeżywa szok, widząc poranioną własną córkę. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Jednego dnia mam wszystko, a innego moje życie jest niczym. Ogromne przerażenie i nieświadomość doprowadzają do depresji, która na szczęście zmienia się w spokojne, lecz głębokie zajrzenie w głąb siebie oraz dokładną analizę dotychczasowego życia, podczas której pomocną rękę podaje ksiądz. Linda dostrzega, że brak jej podstaw duchowego życia: wiary, nadziei i przede wszystkim miłości. Dopiero wtedy matka i żona (wdowa) zaczyna wszystko rozumieć, a z nią widzowie. Linda zaczyna walczyć o swoje, po drodze odkrywając nowe prawdy o życiu swoim i Jima. Czy ostatecznie bohaterka wygra walkę o życia swojego męża oraz szczęście swoje i rodziny ? Tego już Wam nie zdradzę. 




Dla mnie z tego filmu płynie jedno, jakże ważne dla ludzi w XXI wieku przesłanie: warto walczyć o to, co się kocha

Załączę jeszcze typowy opis z filmwebu: 

Sandra Bullock w przyprawiającym o ciarki na plecach thrillerze. Linda traci męża w wypadku samochodowym. Jest w szoku, ale w jeszcze większą psychozę wpada, kiedy następnego dnia jej mąż pojawia się w domu cały i zdrowy. Kobieta podejrzewa, że wcześniej doznała jakiegoś złudzenia. Zaczyna ją prześladować upiorne przeczucie, że tragedia, która była jej wizją, nastąpi naprawdę. Za wszelką cenę stara się, by nie doszła ona do skutku.


A tutaj do obejrzenia cały film. Gorąco Wam go polecam !!

~ ~ ~ ~

Nie będzie to post w stylu "co u mnie". Od ostatniego wpisu nic się nie zmieniło, a więc nie ma potrzeby się powtarzać. 
Ten tydzień był "tygodniem relaksu". Mało się uczyłam, praktycznie wcale. Dużo czasu spędziłam na czytaniu, odpoczywaniu i rozmyślaniu. Pewna decyzja czeka na jej podjęcie, ale to jeszcze nie ten czas, jeszcze trzeba to przemyśleć. 

~ ~ ~ ~

Na drzewach nie ma już praktycznie liści. Jedynie te najsilniejsze jeszcze trzymają się gałęzi i stawiają opór porywom wiatru. Temperatury również nie są wysokie, jednakże jak na tę porę roku i ten miesiąc są wyjątkowo "wysokie". 
Chciałabym już śnieg i święta *.*




~ ~ ~ ~

A tak z całkiem innej beczki. Czy wiecie, że Polsat postanowił wyemitować Kevina w tą sobotę ? Nie wiem jak Wy, ale ja sądzę, że Kevina ogląda się tylko w święta, a dokładnie w Wigilię, po wigilijnej wieczerzy. Bo  święta bez tego filmu, to już nie święta. 
Zresztą większości z nas ten film kojarzy się z dzieciństwem, świętami i niech tak pozostanie jak najdłużej :)



~ ~ ~ ~



Na koniec wesoły gif, którego miałam Wam już pokazać w ostatnim poście, ale zwyczajnie zapomniałam:



* * *

Zdjęcia na dzisiaj: efekt IR, a w rozwinięciu kolejne wakacyjne wspomnienia



2012/11/17

Szare barwy

Długo zabierałam się do napisania tego posta. Wiele razy układałam w głowie jego treść. Jednak zwyczajnie nadal nie wiem, co mam napisać.
W ciągu ostatnich 2 tygodni wydarzyło się wiele rzeczy. Niestety nie były to rzeczy dla mnie dobre. Przyszłość również nie maluje się w różowych barwach - raczej dominują tam szarości, które mam nadzieję, że w najbliższym czasie przybiorą jakieś konkretne barwy.
Dlatego w związku z tym jestem zmuszona zawiesić cykl postów o bajkach. Zwyczajnie nie mam teraz na to ochoty. Ale nie martwcie się - wpisy te na pewno powrócą i będą się pojawiać regularnie w dany dzień tygodnia. Jeszcze nie wiem dokładnie w który dzień, ale na pewno wam o tym powiem :)

~ ~ ~ ~

Czas płynie bardzo szybko. Pamiętam, że całkiem niedawno byłam na grobach moich bliskich, a tutaj już prawie 20 listopada. Za kilka dni Mikołajki, a potem Boże Narodzenie, Sylwester i...nowy, 2013 rok. Co nowego przyniesie ? Czy będą to rzeczy dobre ? A może złe ? Zobaczymy. Jedno wiem na pewno: od tego roku zależy całe moje przyszłe życie. Kolejnej szansy mieć nie będę i dlatego muszę ją wykorzystać w całości, żeby potem niczego nie żałować.

~ ~ ~ ~

Co tak poza tym u mnie ? Hmmm...nauka, nauka i nauka. Wos i historia pochłaniają bardzo dużo czasu. Nie mam praktycznie chwili wolnej. Czasami sięgnę po jakąś książkę, ale są to krótkie momenty, liczone w minutach. Brakuje mi wakacyjnej beztroski, jednak, żeby coś osiągnąć trzeba się poświęcić.



* * *

Zdjęcia na dzisiaj: wakacyjne wspomnienia


2012/11/09

Sylwester

Tytuł: "Sylwester"
Pierwszy odcinek: "Życie lekkie jak piórko"
Został wyemitowany w 1945 roku.

W innym filmie Frelenga, Łakomy kąsek (1946), po raz pierwszy wystąpił razem z Tweetym, zaś w wyreżyserowanym przez Chucka Jonesa Przestraszyć kota (1948) z Prosiakiem Porkym.
Do Tweet'ego i Porky'ego wrócę w kolejnych postach, gdzie bliżej przedstawię Wam te postacie.
Twórca: Friz Freleng (nie jestem pewna tego, czy ten Pan go stworzył, nigdzie nie mogła znaleźć dokładnych informacji)
Cechy charakterystyczne: wada wymowy - bardzo sepleni. Jego słynne powiedzonko to „A niech to szuszeł sztrzeli!”
Ilość odcinków: Ponad  90
Ciekawostka: głos Sylwestra był wzorowany na głosie Kaczora Daffy’ego (który miał być z kolei zainspirowany przez głos producenta Leona Schlesingera). Dubbingujący kota Mel Blanc twierdził, iż głos Sylwestra jest podobny do jego własnego.

 * Bajka ma 67 lat. 

* Sylwester to cierpiący w milczeniu kot dachowiec, którego ciągła frustracja wynika z nieudanych prób złapania potencjalnego lunchu – Kanarka Tweety’ego. Niestety, nawet wtedy, gdy Sylwester próbuje zrobić coś dobrego, kończy z poobijaną głową. Biedny Sylwester – jemu po prostu nie może się udać…

* Sylwester jest dumnym kotem i nigdy się nie poddaje. Mimo tego Sylwester znajduje się przeważnie po przegranej stronie w starciach z oponentami. Pokazywał się z innej strony, gdy wraz z Porkym przebywał w nawiedzonych miejscach (odgrywał wtedy rolę przerażonego kota). Najbardziej rozwinięte role miał w krótkometrażówkach Roberta McKimsona, w których próbował nauczyć łapania myszy swego synka, Sylwestra Juniora (wtedy "myszą" było potężne kangurzątko).

* Jedna z moich ulubionych bajek. Kochałam zarówno Sylwestra jak i Tweety'ego ♥ 
 A co Wy sądzicie o tej bajce ?