2012/08/09

Późną nocną porą...

Za oknem już dawno zapadła noc, na niebie widać małe, srebrne punkciki. Cisza w górach jest taka urzekająca i magiczna. Zresztą ostatnio coraz wcześniej robi się ciemno, zauważyliście ? A to znak, że zbliża się wrzesień, a z nim jesienne słoty. Do tej pory, od 12 lat, miesiąc ten nie napawał mnie pozytywnymi uczuciami. Ale jak dobrze wiecie, za mną już jest matura i tym samym wrzesień już nigdy nie będzie dla mnie miesiącem szkolnym.
Wakacje mijają szybko, wręcz bardzo szybko. Dopiero była połowa maja i koniec matur a tutaj już praktycznie połowa sierpnia. Ale nie przejmuję się tym. Jest mi, po raz pierwszy, dobrze z tym upływem czasu. Nie przeszkadza mi on, nie irytuje, nie wywołuje jakiegoś uczucia niepokoju.

Jak wiecie dostałam się na psychologię, kierunek, który nie był moim marzeniem, a wręcz przeciwnie - najgorszym koszmarem. Kompletnie nie interesuje mnie ta dziedzina... Nie chcę wyjść na jakiegoś samoluba, ale...no po prostu nie widzę siebie w roli psychologa do końca życia wysłuchującego problemów innych ludzi. Czasami sama mam problemy i nie umiem sobie z nimi poradzić, a co dopiero brać się za problemy innych. To nie na moje siły.
Jak dowiedziałam się, że nie dostałam się na prawo (zabrakło mi 0,7 pkt, żeby się dostać !! - God why ?) to zwyczajnie się popłakałam. Znałam już swoją sytuację - dostałam się na psychologię a na prawo nie. To był koszmar. Po kilku godzinach od poznania wyników podjęłam decyzję - przez rok będę studiować psychologię, a w maju przystąpię do rozszerzonej matury z historii. Jednak była to decyzja podjęta "na gorąco". Dopiero po upływie prawie miesiąca widzę, że nie przemyślałam dobrze tej decyzji.
Przecież już raz przechodziłam przygotowanie do matury z historii (poziom podstawowy) i wiem ile to zajmuje czasu, ile trzeba temu poświęcić, żeby pamiętać te wszystkie daty, wydarzenia, przyczyny, skutki wydarzeń itp. Czasami zaniedbywałam inne przedmioty w szkole, żeby uczyć się historii. Spędzałam nad nią wiele, wiele dłuuuugich godzin. I muszę przyznać, że było warto - 82% to naprawdę dużo. Ale jednak podstawa to podstawa i niestety nawet taki wysoki wynik nie zapewnił mi miejsca na wymarzonym kierunku.
Wiem, że studia to nie liceum - tam jest dużo więcej roboty i dużo więcej czasu spędza się na uczelni, w bibliotekach, a potem ucząc się do sesji. Jednak moja praca poszłaby na marne - rok studiowania psychologii poszedł by do kosza, a wraz z nim czas spędzony na nauce.
A więc, jak pewnie już co bardziej domyślni czytelnicy tego posta przypuszczają, rozważam decyzję nie podjęcia studiów w tym roku, tylko pełne poświęcenie się przygotowaniom do matury rozszerzonej z historii. W sumie to większość pracy mam już wykonaną - przecież cały rok uczyłam się do podstawy. Teraz wystarczy to bardzo mocno utrwalić i zacząć przygotowywać się do pisania wypracowania - tego, co przeraża mnie najbardziej. Przede mną wiele setek tekstów źródłowych, pewnie kilka lub kilkanaście tematycznych książek, wiele, wiele testów i wypracowań, być może jakiś kurs lub korepetycje - a więc sami widzicie, że w tym gąszczu przygotowań ciężko będzie (o ile jednak zdecyduję się pójść na studia) znaleźć czas na studiowanie.
Jest takie przysłowie: Kto chwyta dwie sroki za ogon, żadnej nie złapie - może nie da się pogodzić studiów z nauką do matury ? A może się da ? Nie wiem, muszę to dobrze przemyśleć, mając na uwadze przytoczone przysłowie. Jedno wiem na pewno - muszę zdać tą maturę naprawdę bardzo, ale to bardzo dobrze, żeby wiedzieć, że miejsce na studiach mam już zapewnione na 100%.
Na podjęcie ostatecznej decyzji daję sobie czas do końca sierpnia - na pewno powiadomię Was o niej :)
A co wy o tym sądzicie ?

W piątek odeszła moja kochana świnka ;( Bardzo mi jej brakuje - tego ciepłego futerka, odgłosu pochrupywania sianka...

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: małe, czerwone listki ♥




11 comments:

  1. Już Ci mówiłam/pisałam co o tym myślę :D
    w końcu poczujesz co wybrać
    Piękne zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję Ci że się nie dostałaś, zwłaszcza że włożyłaś w to sporo pracy. Ja chyba odłożyłabym te studia, przystąpiła do matury za rok, bo w życiu trzeba robić to, co się kocha ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa pocieszenia *hug*
      Wiesz, chyba tak zrobię :)

      Usuń
    2. Ja też boję się rozmawiać przez telefon, chociaż niby powinno być łatwiej :D

      Usuń
  3. fotografia to wspaniały sposób wyrażania się po której stronie obiektywu by się nie było, ja próbuję i tego i tego tak więc zapraszam może jakaś konstruktywna krytyka?;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cokolwiek zrobisz Aniu na pewno dasz sobie radę i będzie to mądra decyzja. Ja w Ciebie mocno wierzę i na pewno jakoś z tego wybrniesz! : )) Jesteś zdolniacha! POWODZENIA! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Ci kochana *hug*
    Nie ma to jak słowa otuchy od przyjaciółki ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. O, masz bloga na blogspocie :) dorzucam do linków ;)

    Cóż, coś tam już napisałam na dA... W każdym razie, jeśli naprawdę zależy Ci na tym prawie, to właściwie... tylko kwestia czasu, kiedy Cię tam przyjmą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obserwuję :-) Będzie dobrze :-*

    OdpowiedzUsuń