2013/02/11

Come back !

Oj...jak ja tutaj dawno nie pisałam. Pewnie większość z Was już zapomniała o tym blogu, dlatego teraz Wam się przypomnę i napiszę co się ze mną działo w tym czasie, kiedy mnie tu nie było (ostatni post, który napisałam był 7 stycznia i była to recenzja filmu, natomiast taki post "o mnie" był 31 grudnia 2012 roku).

~ ~ ~ ~

Zacznę od początku.
Nowy Rok zaczął się dla mnie dobrze, miałam dużo pracy - głównie nauki do matur, bo z powodu świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra miałam trochę zaległości. Opanowanie tego wszystkiego zajęło mi prawie 2 tygodnie. Jednak pomimo nawału zajęć miałam dobry nastrój, byłam pozytywnie nastawiona i z chęcią wykonywałam wszystkie zobowiązania.
Aktualnie mam jakiś kryzys "naukowy". Ciężko jest mi się zmusić do jakiejkolwiek nauki. Ale niestety muszę, bo czasu mało zostało i lenistwo w tej fazie przygotowań nie jest wskazane.
Do końca tego tygodnia mam w planach zakończyć tzw. naukę harmonogramową (miałam opracowany przez siebie harmonogram zgodny z tematami w książkach) a potem...nie chcę nawet myśleć co mnie czeka. Mam masę książek do przeczytania, multum zadań do zrobienia, dużo prac z wosu i historii do napisania i wiele, wiele innych rzeczy, o których na razie nie chcę myśleć. A to wszystko tylko do końca marca (!!) bo od 2 kwietnia (w święta się uczyć nie będę) rozpoczynam powtórki, czyli książki, notatki, mapki, teksty źródłowe i nie wiem co jeszcze pochłonie mnie bez reszty.

~ ~ ~ ~

Od 1 stycznia oprócz nauki pochłonął mnie mój fotograficzny projekt. Każdy kto śledzi mój drugi blog, może tam czasami odnaleźć jakieś drobne informacje o tym czym się aktualnie zajmuję, bądź co mnie trapi. Jednak zauważyłam, że jakoś trudniej mi się tam pisze o sobie. Tamten blog nie jest przeznaczony do pisania jakiś elaboratów o moim życiu. Taki cel przyświeca temu blogowi. Dlatego teraz postaram się częściej tutaj zaglądać (ale nic Wam nie obiecuję, bo będzie to uzależnione od ilości pracy, jaką będę mieć do wykonania).

~ ~ ~ ~

Czas płynie szybko i ani się obejrzałam a już jest połowa (!!) lutego. Nie mogę po prostu w to uwierzyć. To jest niemożliwe.
Znaczy to ni mniej, ni więcej, że do matury zostało tylko 2 i pół miesiąca. To bardzo mało i obawiam się, że nie zdążę ze wszystkim. Jednak jak to się mówi: "Raz kozie śmierć" - na 100% z matur nie liczę, wystarczy mi jakieś 60-70% (oby...błagam *please*)

~ ~ ~ ~

Pewnie niektórzy z Was pamiętają o tym, że miałam tutaj dodawać "posty bajkowe". Uspokoję Was - posty będą, ale po maturach. To Wam mogę obiecać (o ile dalej jesteś nimi zainteresowani). Teraz zwyczajnie nie mam na to czasu, bo trzeba temu poświęcić dłuższą chwilę.

~ ~ ~ ~

Wiem, że podsumowania postanowień noworocznych robi się po 12 miesiącach, ale ja postanowiłam teraz zrobić takie mini-podsumowanie, żeby zobaczyć jak wygląda ich realizacja.
* Projekt fotograficzny idzie mi dobrze, nawet bardzo dobrze. Na początku spędzałam naprawdę dużo czasu nad zrobieniem zdjęcia (początkowo z powodu braku czasu, zdjęcia robiłam w nocy), potem napisaniem posta, dopracowaniem go itp.,itd. Teraz idzie mi to już szybko i zajmuje nie więcej niż 30-40 minut. W przyszłości może będzie jeszcze krócej :D
* Hmmm...jeśli chodzi o przygotowywanie się do matur to już pisałam wyżej. Na razie dominuje u mnie kryzys. Przesilenia nie widać na horyzoncie.
* "Nie odkładać niczego na później" - chyba mi się to udaje, ale jest trudno. Ale muszę to w sobie wypracować przed październikiem. Uważam, że jeśli wykształcę w sobie tą cechę, to na studiach nie raz z niej skorzystam :)
* "Więcej i częściej czytać książki" - tutaj niestety muszę się przyznać nie idzie mi dobrze. Czytam mało, tylko w weekendy (co aczkolwiek teraz ulegnie zmianie na gorsze bo będę mieć więcej nauki). Jedną książkę "męczę" naprawdę bardzo długo (co w wakacje potrafię ją przeczytać w 2-3 dni)
* "Przestać się lenić" - totalna porażka.
* "Pójść na studia" - to postanowienie musi poczekać do października (mam nadzieję, że tego roku ^^)
* "Pisanie papierowego pamiętnika" - staram się pisać codziennie, jednak czasami zdarza mi się zwyczajnie zapomnieć, więc potem uzupełniam sobie te zapiski.

* * *

Zdjęcie na dzisiaj: jesienne wspomnienie



Postanowiłam dzisiejszy post połączyć z recenzją filmu, który ostatnio mnie zaciekawił. 


Tytuł: "Kula"
Reżyser: Barry Levinson
Rok premiery: 1998
Gatunek: Thriller Science Fiction
Czas trwania: 2 godz. 14 min.

Amerykańska Marynarka Wojenna na dnie środkowego Pacyfiku odnajduje statek kosmiczny, który zatonął 300 lat temu. Na miejsce zdarzenia zostaje wysłana ekipa naukowców złożona z psychologa Dr Normana Goodmana (Dustin Hoffman), biologa Dr Elizabeth Halperin (Sharon Stone), matematyka Dr Harry’ego Adamsa (Samuel L.Jackson) i fizyka Teda Fieldinga (Liev Schreiber). Ekipa po dokładniejszej analizie odkrywa, ze statek kosmiczny pochodzi z roku 2043 i należy do USA. Na pokładzie statku zostaje znaleziona kula, która posiada niezwykle właściwości i jest wykonana z nieznanego materiału. W wyniku złych warunków pogodowych na powierzchni oceanu ekipa traci łączność z dowództwem na powierzchni...

Tak brzmi opis przytoczony przez Wikipedię. Teraz pora na moje zdanie o tym filmie. 
Nie zamierzam Wam zdradzać z fabuły więcej niż przytoczony powyżej opis, bo stracilibyście przyczynę, dla której warto obejrzeć film. 
Film oglądałam w nocy i nie jest to na niego najlepsza pora (potem bałam się iść do łazienki). Od pierwszych minut zostałam wciągnięta w podwodny świat. Fabuła jest ciekawa i w pewnych momentach zaskakująca. Jednak cała zagadka ulega rozwiązaniu w ostatnich minutach filmu. 
Polecam oglądać ten film uważnie, zwracając uwagę nawet na najdrobniejsze szczegóły (skupiając się na zakończeniu, nad którym warto się dłużej zastanowić). 



6 comments:

  1. Witam :3
    Po pierwsze pikne zdjęcie <3
    Yeeey bajki powrócą :D
    Będzie ostro - będą powtórki xD
    dasz radę ^^ to wiadome
    Nie widziałam tego filma, może kiedyś zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "* "Przestać się lenić" - totalna porażka." - to jest najpiękniejsze! Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy, haha, mam to samo postanowienie, ale w nawiasie napisałam: (ale tylko do wakacji, żeby nie przesadzać). :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoo no nareszcie... :)

    A w pamiętniku przecież nie trzeba pisać codziennie ;) wtedy to staje się dziennikiem :> Lepiej zapisywać w nim jakieś ważne i naprawdę godne zapamiętania chwile :)

    OdpowiedzUsuń